Spory problem mają mieszkańcy gdańskiego Ujeściska. To efekt sąsiedzkiego konfliktu. – Nie ma jak przejść, można co najwyżej przeskoczyć przez płot. Nie jest to jednak łatwe, bo ogrodzenie ma prawie 180 centymetrów wysokości – opowiada Rafał Witucki, stojąc przy płocie, który utrudnia dojście do paczkomatu na jego działce. Urządzenie znajduje się pomiędzy dwoma marketami. Ustawiono go na terenie należącym do Rafała Wituckiego, ale frontem odwrócono do wewnętrznej ulicy, która z kolei należy do Eugeniusza Jażdżewskiego. Temu drugiemu się to nie spodobało i postanowił utrudnić odbiór paczek. Efekt jest kuriozalny.
GÓRĘ WZIĘŁY EMOCJE
– Ludzie dzwonią do mnie i pytają czy nie zwariowałem, bo najpierw pozwoliłem na swojej działce ustawić paczkomat, a potem ogrodziłem go płotem. Staram się spokojnie tłumaczyć, że płot ustawił właściciel sąsiedniej działki, ale przyznaję, że sam nie do końca rozumiem tę sytuację. Myślę, że nad rozsądkiem górę wzięły emocje – mówi Rafał Witucki.
PŁOT JEST, BYŁ I BĘDZIE
Sam Eugeniusz Jażdżewski unika konkretnej odpowiedzi na pytanie, dlaczego wybudował metalowy płot. Podkreśla, że miał do tego prawo i z niego skorzystał. – Ten płot był, jest i będzie. Zresztą nawet ze względu na bezpieczeństwo pieszych dobrze, że tutaj stoi. Ulicą jeżdżą samochody i byłoby niebezpiecznie, gdyby ludzie tutaj odbierali paczki – tłumaczy Eugeniusz Jażdżewski.
Z PANEM WITUCKIM NIE CHCĘ MIEĆ NIC WSPÓLNEGO
Można się jedynie domyślać, co jest jednym z powodów montażu ogrodzenia. Eugeniusz Jażdżewski powiedział naszemu reporterowi, że za drogę i wyłożenie jej brukiem zapłacił razem ze wspólnikami przed laty ponad 300 tysięcy złotych, a teraz, pośrednio, mieliby z niej korzystać klienci paczkomatu stojącego na gruncie Rafała Wituckiego. – Ja z panem Wituckim nie chcę mieć nic wspólnego – mówi twardo Jażdżewski i proponuje, by paczkomat odwrócić tyłem do ulicy, a przodem do parkingu należącego do nielubianego sąsiada.
– Tak prawdopodobnie zrobimy. Rozmawiamy z przedstawicielami InPostu, aby odwrócić paczkomat. Stanie się to prawdopodobnie wtedy, gdy nasz sklep zostanie oddany do użytku i ludzie będą mogli chodzić po terenie wokół niego. Póki co jest to jeszcze oficjalnie plac budowy – tłumaczy Witucki.