Ponad połowa jest za wprowadzeniem zakazu handlu w niedziele. Co na to eksperci?

Według sondażu zleconego przez „Rzeczpospolitą” 52 proc. osób chce wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę. Najwięcej przeciwników tej zmiany jest w dużych miastach i wśród najmłodszych w wieku 15-24 lat. W maju rozpocznie się zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem ustawy o zakazie handlu w niedziele. Pomysł ponownie budzie kontrowersje. Według sondażu na zlecenie „Rzeczpospolitej” chętnych na wprowadzenie tej zmiany jest ponad połowa zapytanych.

O pomyśle zakazu handlu w niedziele dyskutowali eksperci w audycji Ludzie i Pieniądze. Program poprowadziła Iwona Wysocka. Jej gośćmi byli: Joanna Grandzicka – wiceprezes Gdańskiego Inkubatora Przedsiębiorczości „Starter”, Wioletta Kakowska-Mehring – Trójmiasto.pl i Marek Kański – TVP3 Gdańsk, Pomorska Kronika Biznesu.

NOWY SPOSÓB SPĘDZANIA CZASU

Wioletta Kakowska-Mehring zaznaczała, że zakupy stały się dla Polaków formą spędzania czasu i nie należy oceniać czy to dobrze, czy złe.

– Mówi się, że gdyby zamknięto sklepy, aktywność konsumentów przeszłaby na teatry, bary czy kina. Ale tam też pracują ludzie, którzy chcieliby mieć wolne. Jeśli ktoś nie chce iść do sklepu w niedzielę, to niech po prostu tego nie robi. Jeśli nie będzie klientów, sklepy i tak zostaną zamknięte – zaznaczała dziennikarka.

RÓWNOWAGA PRACOWNIKÓW

Według Joanny Grandzickiej, zakaz handlu w niedziele nie jest sposobem na rozwiązanie prawdziwego problemu. Jak mówiła, trzeba poszukać sposobu na możliwość zaprojektowanie czasu pracy tak, by pracownicy odczuwali równowagę.

– Poza tym jeśli podejmujemy decyzje o ograniczeniach tej grupy, to dlaczego nie obejmujemy tym innych? Są piekarze, policjanci, lekarze. Dlaczego oni dalej będą musieli pracować w niedziele? To wygląda tylko i wyłącznie na chęć zrobienia komuś dobrze z powodu ideologii – dodawała.

POWRÓT DO POPRZEDNIEJ EPOKI

Przeciwko wprowadzeniu takiej ustawy jest również Marek Kański. – Słyszałem nawet o tym, że zamknięte miałyby zostać stacje benzynowe. To oznacza, że zamiast jeździć autem, miałbym biegać? Wszelkie zakazy i nakazy obejmujące rynek prowadzą nas do rodzaju gospodarki, której doświadczaliśmy 20-30 lat temu – mówił.

Posłuchaj audycji:

Wiktor Miliszewski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj