Polscy żołnierze celnie strzelali w Norwegii. „Mamy kolejną jednostkę ze statusem combat ready”

90 żołnierzy Morskiej Jednostki Rakietowej, wyrzutnię, wozy dowodzenia baterii i dywizjonu przerzucono do Norwegii, gdzie strzelano pociskami manewrującymi Naval Strike Missile. W manewrach brał również udział samolot patrolowy Bryza i okręt ORP „Czernicki”. Były to pierwsze trafienia morskich rakietowców od 2013 roku, kiedy Polska pozyskała sprzęt dla Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego. 

MAMY KOLEJNĄ JEDNOSTKĘ ZE STATUSEM COMBAT READY

Zakończyły się wspólne strzelania pociskami manewrującymi Naval Strike Missile polskiej i norweskiej marynarki wojennej. Podczas ćwiczeń w okolicach wyspy Andoya, na północy Norwegii, żołnierze niszczyli cele nawodne i naziemne na odległościach do 200 km.

– Polscy marynarze po raz kolejny udowodnili swoje wyszkolenie i przygotowanie. Uzyskanymi wynikami oraz przeprowadzeniem operacji przerzutu sprzętu w rejon strzelań zaświadczyli swoją wartość bojową. Mamy kolejną jednostkę ze statusem combat ready – przyznał dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych gen. broni dr Mirosław Różański, który obserwował sprawdzian Morskiej Jednostki Rakietowej. Dodał, że ćwiczenia były jednym z najważniejszych przedsięwzięć szkoleniowych Marynarki Wojennej RP w 2016 roku. Podkreślił też znaczenie wspólnych polsko-norweskich manewrów jako symbol wejścia na kolejny poziom współpracy pomiędzy marynarkami wojennymi obu państw. – Sukces polskich marynarzy potwierdził słuszność zakupu drugiego zestawu wyrzutni Naval Strike Missile, który wejdzie na wyposażenie Morskiej Jednostki Rakietowej – podsumował dowódca generalny.



150 KILOMETRÓW W KILKASET SEKUND I TRAFIENIE W CEL

Strzelenie pierwszego pocisku Naval Strike Missile, które są na wyposażeniu Morskiej Jednostki Rakietowej, odbyło się do celu nawodnego znajdującego się w odległości ponad 150 km. Podczas lotu, który trwał kilkaset sekund, pocisk wykonywał manewry nad morzem i lądem oraz podążał wyznaczoną przez operatorów systemu trasą, po czym precyzyjnie trafił w cel. Było to pierwsze trafienie morskich rakietowców od 2013 roku, kiedy Polska pozyskała sprzęt dla nadbrzeżnego dywizjonu rakietowego przeformowanego później w Morskiej Jednostki Rakietowej.

Drugie strzelanie było taktycznie bardziej skomplikowane, gdyż polegało na przeprowadzeniu wspólnej salwy rakietowej odpalonej wraz z okrętem Królewskiej Marynarki Wojennej Norwegii. Ćwiczący mieli jeden cel i dwa różne miejsca odpalenia pocisku Naval Strike Missile. Rakiety musiały w grupie okrętów rozpoznać właściwy obiekt i trafić w cel. Było to pierwsze międzynarodowe użycie tego typu pocisków.

NIE TYLKO STRZELANIA, ALE RÓWNIEŻ OPERACJA LOGISTYCZNA

– Celem szkolenia komponentu wydzielonego z Morskiej Jednostki Rakietowej było sprawdzenie zdolności rażenia przeciwokrętowego systemu rakietowego Naval Strike Missile na dużych odległościach oraz zgrania obsad Morskiej Jednostki Rakietowej – podkreślił inspektor Marynarki Wojennej kontradmirał Mirosław Mordel. Ćwiczenia w Norwegii to nie tylko strzelania, ale również spora operacja logistyczna. Transport zorganizowano w oparciu o lotnictwo transportowe oraz sojusznicze zdolności w tym zakresie.

 – W ćwiczeniu zaangażowane były wyrzutnie rakiet Missile Launch Vehicle oraz wóz dowodzenia środkami walki Combat Command Vehicle ze składu 3. Flotylli Okrętów, okręt dowodzenia ORP kadm Xawery Czernicki z 8. Flotylli Obrony Wybrzeża oraz samolot patrolowo-rozpoznawczy An-28 B1R Bryza z 44. Bazy Lotnictwa Morskiego w Siemirowicach – wyliczał koordynator strzelań kmdr por. Artur Kołaczyński z Inspektoratu Marynarki Wojennej. Polski kontyngent liczył 90 żołnierzy, a zadaniami kierował dowódca Morskiej Jednostki Rakietowej kmdr Roman Bubel.

ppłk Szczepan Głuszczak/puch
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj