Napad na bursztynnika w Gdańsku. Krzysztof Rutkowski oferuje 10 tysięcy euro za wskazanie sprawcy [FILM]

Dziesięć tysięcy euro nagrody czeka na osobę, która wskaże sprawców napadu na bursztynnika z Gdańska. W akcję włączyło się Biuro Krzysztofa Rutkowskiego. Do zdarzenia doszło dwa tygodnie temu. Bandyci mieli podszyć się pod funkcjonariuszy CBA. Porwali bursztynnika i wozili go przez godzinę samochodem, by wskazał gdzie ukrywa bursztyn i pieniądze. Jednocześnie inna grupa przeszukiwała jego dom.

BAŁEM SIĘ O SWOJE ŻYCIE

– Dzień wcześniej dostałem informację, że ktoś chce sprzedać bursztyn. Następnego dnia umówiliśmy się w Sobieszewie. Około 12 zajechał mi drogę zielony Renault Traffic. Wysiały cztery osoby podające się za funkcjonariuszy CBA. Powiedzieli mi, że jestem oskarżony o nielegalny handel bursztynem. Na oczach świadków zakuli mnie w kajdanki i wrzucili do samochodu. Założyli mi worek na głowę. Zawieźli około 10 kilometrów dalej i tam przejęły mnie dwie inne osoby do innego auta. Wypytywali gdzie mam bursztyn i pieniądze. Wyjawiłem im to. Na początku myślałem, że to naprawdę funkcjonariusze, ale zachowywali się zbyt brutalnie. Komunikowali się z inną grupą, która była już w moim domu. Bałem się o swoje życie i zdrowie. Wozili mnie godzinę. Po 13:00 zawieźli mnie w miejsce z dala od głównej ulicy, przywiązali do drzewa i psiknęli gazem. Udało mi się uwolnić i zatrzymałem jakiś samochód. Zadzwoniłem do żony, która nie odbierała. Pojechałem do domu. Kolejny telefon odebrała i sama pytała co się dzieje, bo była zdezorientowana – opowiada Krzysztof Trelewicz.

MĄŻ ZADZWONIŁ I POWIEDZIAŁ, ŻE JEST PORWANY

Żona Laryssa Trelewicz mówi, że osoby w strojach policjantów bardzo szybko wtargnęły do mieszkania. – Było ich trzech. Krzyczeli, że mąż jest zatrzymany i mają nakaz przeszukania. Pytali gdzie jest bursztyn, pieniądze. Wskazałam im miejsce. W ciągu 10 minut przeszukali mieszkanie. Robili to chaotycznie. Jeden cały czas mnie pilnował. Spakowali, to co znaleźli i odjechali. Dziwiłam się tylko, że pieniędzy nie przeliczyli. Ale zapewnili mnie, że zrobią to na komendzie. Wszystko trwało około 20 minut. Zadzwoniłam potem na policję. Zapytałam czy rzeczywiście zatrzymali mojego męża i czy był nakaz przeszukania. Kazali mi przyjechać na policję. Trochę to trwało. Mówiłam dyżurnemu, że chodzi o życie mojego męża. Usłyszałam od niego, że taka akcja była. Zapewniał mnie, że nic się nie dzieje i że mój mąż został zatrzymany. Potem zadzwonił mój mąż, że był porwany – opowiada.

PÓŹNA REAKCJA POLICJI

Krzysztofa Rutkowskiego dziwi opóźniona reakcja policji. Podejrzewa jednak, że bandyci mogli oszukać policję, informując wcześniej funkcjonariuszy o rzekomym zamiarze przeprowadzenia akcji przez CBA. – Gdyby jednak policja została wysłana na miejsce, to może bandytów udałoby się schwytać – mówi.

OGLĄDAM SIĘ ZA SOBĄ KAŻDEGO DNIA

Krzysztof Trelewicz opowiada, że stracił ponad 700 tysięcy złotych. Teraz liczy, że ktoś pomoże mu znaleźć sprawców. – Boję się, oglądam za sobą każdego dnia. Moi sąsiedzi też się boją. My nic nie mamy do stracenia. Zabrali mi dorobek całego życia. Firmę prowadzę od 1994 roku. Wierzę, że ktoś nam pomoże.

10 TYSIĘCY EURO NAGRODY

Krzysztof Rutkowski i rodzina bursztynnika proszą o pomoc. – Biuro Rutkowski przekaże 10 tysięcy euro nagrody za wskazanie osób lub osoby, która brała udział w napadzie. Mogło być w to zaangażowanych około ośmiu osób. Wartość skradzionego bursztynu jest o połowę niższa. Dostaną za niego 300 tysięcy od pasera. Osoby w domu poszkodowanego poruszały się swobodnie, więc wcześniej musiały tam być – mówi Krzysztof Rutkowski. Telefon alarmowy Biura Rutkowski to 600 007 007.

Joanna Stankiewicz/mich

Autor: Biuro Rutkowski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj