Nielegalna impreza techno w środku lasu. Leśnicy z Kępic koło Słupska bezsilni, bo wśród ponad dwustu uczestników, którzy tańczą przy żerowisku jeleni, nie ma nikogo, kto przyznałby się do organizacji zabawy. Z częścią tańczących trudno się porozumieć.
Leśnicy fotografują imprezę, spisali też numery rejestracyjne około stu samochodów z terenu całego kraju. Reporter Radia Gdańsk również nie mógł ustalić, kto w środku lasu ustawił trzy sceny z ogromnymi zestawami nagłośnieniowymi.
„DLACZEGO TAŃCZYCIE W LESIE?”
– To impreza rave w lesie. Nie wiem, kto jest organizatorem, chyba nie ma organizatora. Nie wiem, nie wiem. A możecie mnie podwieźć do Warszawy, bo tu nie ma trzeźwego kierowcy? Kto to zorganizował? Wszyscy. Kto przywiózł sprzęt? Straż leśna. W sumie to nie wiem, kto to zorganizował. Ja dostałem maila. A ja widziałam w internecie. Dlaczego w lesie? Żeby nas nikt nie znalazł – mówili tańczący. Reporter Radia Gdańsk nie dawał za wygraną. – Ale muzykę słychać z oddali – zagaił. W odpowiedzi usłyszał tylko: – No i jest fajnie.
Uczestnicy imprezy skrzyknęli się poprzez portale społecznościowe. Przyjechali z wielu zakątków Polski, między innymi z Trójmiasta, Wrocławia czy Suwałk.
„Z WIĘKSZOŚCIĄ TYCH LUDZI NIE MA SENSOWNEGO KONTAKTU”
– Niestety to jest impreza nielegalna. Nie ma tu z kim rozmawiać. Myślę, że tu nie tylko alkohol wchodzi w grę, bo z większością tych ludzi nie ma sensownego kontaktu. Nie wiem, jak określić ten stan psychiczny, ale jesteśmy trochę bezsilni. Ci ludzie lekceważą wszystko. Tu obok jest żerowisko dla zwierząt leśnych. Myślę, że większość została wypłoszona przez ten huk. Spisujemy nazwiska, numery rejestracyjne samochodów i będą kary – mówił leśniczy Kamil Szydłowski z Kępic.
Impreza ma potrwać do jutra. Leśnicy wezwali policje, bo na nielegalnym koczowisku wśród nietrzeźwych dorosłych są też małe dzieci. Za nielegalny wjazd do lasu grozi mandat do pół tysiąca złotych. Rozpalanie ognisk i zakłócanie ciszy to kolejne pół tysiąca złotych.
Przemysław Woś/puch