Zdjęcia z gdańskiego schroniska robią furorę w sieci. „Adoptowano 2500 zwierząt, które fotografowałam”

GOTOWE

– To zabawne, że nagle wszyscy sobie o mnie przypomnieli. Zdjęcia psom i kotom ze schroniska w Gdańsku robię od 5 lat. Adoptowano już 2500 zwierząt, które fotografowałam – mówi Mariola Hupert, gdyńska fotograf, która postanowiła wykorzystać swoje umiejętności, żeby pomóc podopiecznym gdańskiego schroniska dla zwierząt Promyk. Koniecznie zobaczcie zdjęcia, dzięki którym aż tyle sympatycznych czworonogów znalazło swoje nowe domy!


Wcześniej smutne zdjęcia psów w klatkach, chociaż powinny chwytać za serce, nie robiły takiego wrażenia na internautach. Pani Mariola Hupert postanowiła jednak nieco zmienić stylistykę. Psy na jej fotografiach wyglądają tak dobrze, że teraz ludzie przychodzą do schroniska z wydrukami zdjęć i pokazują, które ze zwierząt chcą adoptować.

– Nigdy nie myślałam o tym, jak o sposobie na sprzedanie siebie. Nie mam już 20 lat, żeby bawić się w takie rzeczy. Po prostu chciałam pomóc. Psom i kotom robimy sesje plenerowe. Jeśli pogoda nie dopisuje, adaptujemy na potrzeby sesji jeden z pokojów w schronisku – opowiada Mariola Hupert.

Jak mówi, wszystko zaczęło się od kota, którego jej córka przyniosła kiedyś do domu. Panie nie mogły zatrzymać zwierzaka i bały się, że nikt go nie zechce. Wtedy pani Mariola zabrała kociaka do studia fotograficznego i urządziła mu sesję. Już po godzinie od zamieszczenia zdjęć w internecie zgłosili się chętni.

Fot. mariolahupert.pl/Mariola Hupert


SCHRONISKO MOŻE DOCZEKAĆ SIĘ „NAGIEJ” SESJI

Fotografie psów i kotów to jednak nie jedyne, jakie powstają na rzecz dobrej sprawy. Schronisko doczeka się być może… „nagiej” sesji z udziałem modelki. Już teraz powstał profesjonalny plakat. W planie jest kolejny, który może przywodzić na myśl te tworzone dla organizacji PETA (People for the Ethical Treatment of Animals – pl. Ludzie na rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt, pet – z ang. „zwierzę domowe”).

Dla celów PETA rozbierały się takie sławy jak Joanna Krupa, Gisele Bundchen, Paris Hilton oraz Khloe Kardashian. Pomysł może wydawać się szokujący, jeśli jednak dzięki zdjęciom pani Marioli Hupert liczba adopcji wzrosła o 80 proc., to nagie zdjęcia mogą zrobić furorę i problemami schroniska zainteresuje się szerokie grono osób, w tym te, które zechcą mu pomóc finansowo.

 przedipoFot. mariolahupert.pl/Mariola Hupert

„GDYBY MODELKI MOŻNA BYŁO ZABIERAĆ DO DOMU, TEŻ ZNALEŹLIBY SIĘ CHĘTNI”

Na co dzień Mariola Hupert wykonuje sesje kobiece, metamorfozy, zdjęcia beauty, fashion, portretowe i biznesowe. Mówi, że ze zdziwieniem przyjmuje pytania dziennikarzy z całej Polski oraz innych fotografów o to, jaka jest tajemnica jej nagłej sławy.

– Jedna z dziennikarek zapytała mnie, jak się czuję jako fotograf, który osiągnął taki sukces. Zdziwiłam się, bo o jaki sukces chodzi? Przecież robię to cały czas i nie jest to dla mnie jakaś nagła trampolina do wielkiej sławy.

Na pytanie, czy nie wolałaby, żeby mówiło się więcej o jej sesjach z udziałem modelek, odpowiada żartem: – Myślę, że gdyby to modelki z moich zdjęć można było zabierać do domu, to też znaleźliby się chętni. Na szczęście modelki mają gdzie mieszkać. Za to medialny szum przyda się bezdomnym zwierzętom.

Piotr Puchalski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj