Klasyki amerykańskiego kina, które po prostu trzeba obejrzeć [9 PROPOZYCJI]

pre-code

„Casablanca” (1942) – kogo wybierze Ilsa?

casablanca
Fot. kadr z filmu „Casablanca”, wytwórnia: Warner Bros.

Pomimo 40ki na karku kariera filmowa Humphreya Bogarta dopiero nabierała rozpędu. Po filmowym debiucie w „Skamieniałym Lesie” (1936 rok) otrzymywał liczne propozycje filmowe. Żadna z nich nie wydawała mu się „tą”, która umieściłaby go w czołówce najlepszych aktorów swoich czasów. Los się do niego uśmiechnął na początku lat 40. kiedy zaproponowano mu rolę brutalnego i bezkompromisowego detektywa Sama Spade’a w „Sokole Maltańskim” (1941 rok). Wystąpił u boku największych gwiazd: Mary Astor, Petera Lorre i Sydney’a Greenstreet. W swoim mniemaniu Bogart wreszcie osiągnął sukces, jednak jego największa rola miała dopiero nadejść.

Jako aktor kontraktowy był zobowiązany do przyjmowania każdej roli filmowej, jaką zaproponowałoby mu studio Warner Bros. Takim sposobem na horyzoncie pojawiła się „Casablanca” (1942 r.). Bogart wreszcie złagodniał na ekranie. Wcielił się w Ricka Blaine’a, który porzucony przez ukochaną w dniu wkroczenia wojsk niemieckich, ucieka z  Paryża. Trafia do Casablanki, gdzie otwiera swój lokal „Rick’s Cafe Americain”. Oprócz alkoholu i rozrywek, Rick daje azyl działaczom francuskiego Ruchu Oporu, którzy w jego lokalu załatwiają swoje nie do końca legalne (w świetle prawa niemieckich okupantów) interesy.

„ZAGRAJ TO JESZCZE RAZ, SAM”

Film rozpoczyna się obrazem kolejnej nocy z życia kafejki Ricka. Wszystko wydaje się normalne, aż zjawia się jego dawna ukochana, Ilsa (Ingrid Bergman). Co ciekawe, ponowne spotkanie poprzedza piosenka, która jest symbolem dawnego uczucia kochanków. Ilsa, która okazuje się być żoną bohatera Ruchu Oporu, Victora Laszlo (Paul Henreid) prosi pianistę Sama, o wykonanie szczególnego utworu. Po słowach „Play it, Sam. Play <<As time goes by>>” Dooley Wilson śpiewa tę jedną z najsłynniejszych piosenek filmowych, która dzisiaj jest już nieco zakurzonym standardem muzyki.

Casablanca jest określana największym trójkątem miłosnym kina, a jej zakończenie wciąż budzi wielkie emocje u każdego, kto obejrzy ten film. Po latach Ingrid Bergman w rozmowie z Charlotte Chandler opublikowanej w książce „Ingrid Bergman” stwierdziła: – Mieliśmy nadzieję, że robimy dobry film. Ale nie byliśmy tego wcale pewni. Nie mieliśmy pojęcia jak odbierze go publiczność. […] Niemniej jednak myślę, że wybrali [realizatorzy filmu] właściwe zakończenie i dobrze, że tak zostało. Innym razem wyznała: – Mam wrażenie, że Casablanca żyje własnym życiem […] W tym filmie jest coś mistycznego. Chyba zaspokoił jakąś potrzebę, która istniała jeszcze przed jego wyprodukowaniem.


CIĄG DALSZY NA NASTĘPNEJ STRONIE

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj