Mały, przestraszony dwumiesięczny kotek po interwencji schroniska dla zwierząt został znaleziony martwy na gdańskim Jasieniu. Pozostawiono go przy pobliskiej drodze z przetrąconym karkiem.
Makabryczne zajście opisuje nasza słuchaczka, która późnym wieczorem z soboty na niedzielę znalazła żywego kotka. Poinformowała schronisko dla zwierząt, które interweniowało wysyłając swojego pracownika. Nazajutrz nasza słuchaczka znalazła kotka kilka ulic dalej z przetrąconym karkiem. Zwierzę leżało wyrzucone na chodnik przy drodze.
SCHRONISKO WYSTOSOWAŁO OŚWIADCZENIE
Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt PROMYK Gdańsk wystosowało na łamach swojego profilu na Facebooku oświadczenie, w którym potępia skandaliczne postępowanie ich byłego pracownika. Potwierdzają usunięcie go z placówki ze skutkiem natychmiastowym. Jednoczenie proszą o nie oskarżanie całej placówki, gdyż wciąż chcą działać na rzecz bezdomnych i potrzebujących zwierząt.
Makabryczne zdarzenie opisała nam słuchaczka, która zgłosiła interwencję w sprawie odnalezionego żywego kotka.
– Jestem załamana sytuacją, którą zaraz opiszę. Opiszę zachowanie jednego z pracowników gdańskiego schroniska dla zwierząt, który doprowadził do śmierci zwierzęcia. Dnia 5.11.2016 roku przed godziną 24:00 znalazłam małego, około dwumiesięcznego kotka na Jasieniu w Gdańsku. Padało, kotek siedział w krzakach tuż koło bloków, bardzo głośno miauczał, nie bał się ludzi. Zadzwoniłam do schroniska w Gdańsku. Opisując sytuację usłyszałam, że nikt nie przyjedzie po kotka, obojętnie jaki jest mały. Pracownik twierdził, że póki kotek jest zdrowy to sam sobie poradzi. Pracownik bardzo niechętnie zdecydował się przyjechać. Musiałam ostro tłumaczyć, że dwumiesięczny kotek, siedzący w krzakach i głośno miaucząc o 24 w nocy raczej sugeruje, że zwierzę jest zdezorientowane. Kotek został przejęty przez pracownika schroniska około 00:30.
Następnego dnia tj 06.11.2016 roku postanowiłam dowiedzieć się co dzieje się z kotkiem.
„KOTEK NIE DOTARŁ DO SCHRONISKA”
Jak mówi słuchaczka Radia Gdańsk, okazało się, że kotek nie dotarł do schroniska. – Kierowca porzucił go dwie ulice dalej od miejsca znalezienia. Natychmiast poszliśmy szukać kociaka. Po około 40 minutach poszukiwań, znaleźliśmy go martwego. Kotek leżał na krawężniku tuż przy jezdni, miał przetrącony kark. Nie był sztywny, po dotknięciu okazało się, że był jeszcze ciepły, ciekła świeża, niezakrzepła krew. Kotek musiał zginąć około 15 minut przed tym jak go znaleźliśmy – opowiada.
– Chcę zaznaczyć, że cała sytuacja nie dotyczy całego ośrodka, a jednego konkretnego pracownika. Pracują tam osoby, które chcą pracować na dobre imię schroniska i dbają o zwierzęta. Pracownik, z którym rozmawiałam w sprawie wyjaśnienia, ubolewał bardzo nad zaistniałą sytuacją, nie rozumie jak do tego doszło i postara się to wyjaśnić – dodaje kobieta.
OŚWIADCZENIE SCHRONISKA
– Cieszę się, że pracownik został usunięty, wszystko wskazuje na to, że jest winny co najmniej porzucenia zwierzęcia. Mamy martwe zwierzę, ale nie wiemy jak doszło do jego śmierci. Nie oceniamy całej placówki, ale mam nadzieję, że cała sytuacja zostanie wyjaśniona – dodaje nasza słuchaczka.
Dyrektor gdańskiego ogrodu zoologicznego Michał Targowski poinformował, że jest to dla niego i całego środowiska bardzo przykry dzień. Jak mówi, sygnały odnośnie brutalności pracownika schroniska docierały do niego już wcześniej, ale nie dało się ich udowodnić.
Jacek Klejment