Radny Gdańska z PiS Jerzy Milewski przygotowuje skargę na policjantów. To pokłosie piątkowego incydentu na rondzie na granicy Gdańska z Sopotem. Zdaniem funkcjonariuszy mężczyzna potrącił jednego z policjantów. Radny zaprzecza i twierdzi, że policja bezpodstawnie go oskarża.
Radny usłyszał zarzut potrącenia policjanta, ale się do niego nie przyznał. Jerzy Milewski twierdzi, że zatrzymał się na rondzie gdzie policjanci kierowali ruchem, aby zapytać ich, jak dojechać do sopockiego hipodromu. Jak zaobserwował, ulica Łokietka była zamknięta z obu stron. Jego zdaniem jeden z funkcjonariuszy był niegrzeczny. Kazał mu zjechać, aby nie blokować ruchu. Potem, jak mówi Jerzy Milewski, sprawa nabrała zupełnie innego obrotu.
– Policjant, który ze mną się wdał w sprzeczkę, obszedł samochód z drugiej strony, podszedł do niego i wykonał taki ruch jakbym go potrącił. Taki ruch, jaki wykonuje piłkarz na boisku, kiedy próbuje wymusić faul. Wręcz śmiesznie to wyglądało – mówi radny.
SPRAWA MOŻE ZAKOŃCZYĆ SIĘ W SĄDZIE
Na miejsce nie wezwano karetki pogotowia, policjant dalej pełnił służbę. Radny dostał dwa mandaty za to, że wiózł wnuka bez fotelika i za niestosowanie się do poleceń policjanta. Policja twierdzi, że nie przyjął trzeciego, za spowodowanie kolizji. Tymczasem Milewski tłumaczy, że nie było mowy o tym mandacie. Kluczowe będzie nagranie z miejskiego monitoringu. Niewykluczone, że sprawa skończy się w sądzie.
Policja wydała w tej sprawie oświadczenie. Czytamy w nim m.in., że „kierujący oplem nie zważając na wydawane polecenia ruszył i potrącił policjanta stojącego przed autem, uderzając go w kolano i stopę. Funkcjonariusz przewrócił się. Czynności w tej sprawie trwają” – napisała komisarz Magdalena Michalewska.
Grzegorz Armatowski/hb