Zrobiliśmy zakupy i chcemy wyjść ze sklepu. Nagle przed nami staje pracownik ochrony, który mówi, że chce zobaczyć, co mamy w siatkach. Jak uzasadnia – to „ruytnowa kontrola wyrywkowa”. Taka sytacja przydarzyła się naszemu słuchaczowi. Czy ochrona w sklepach może przeszukiwać dowolnych konsumentów? Czy możemy odmówić? Pan Piotr po skończonych zakupach chciał wyjść z marketu Intermarche w Gdańsku. Wówczas został zatrzymany przez pracownika ochrony, który poprosił o paragon oraz o pokazanie zawartości torby. Pytany kilkukrotnie o powód, ochroniarz odpowiedział jedynie – „kontrola”, bez jakiegokolwiek uzasadnienia. Pan Piotr w pośpiechu i w nerwach pokazał paragon, dopytywał jednak, co jest przyczyną zainstniałej sytuacji. – Bramka nie „zadzwoniła”. Może otrzymał sygnał od innego pracownika albo klienta jakobym zrobił coś nie tak – zastanawiał się nasz słuchacz.
Gdy poprosił pracownika ochrony o wylegitymowanie się, ten początkowo odmówił. Dopiero po usilnych prośbach klienta pokazał dokument. Mimo dyskomfortu pan Piotr pokazał wnętrze torby. Ochroniarz stwierdził, że… za słabo widzi jej zawartość i chce sprawdzić w lepiej oświetlonym miejscu. – Przy takim przeszukaniu chyba powinna być policja – zasugerował nasz słuchacz. Ochroniarz poinformował go wówczas, że może być obciążony kosztami nieuzasadnionego wezwania patrolu.
Po kolejnych pytaniach o powód kontroli, pan Piotr usłyszał, że to „rutynowe i wyrywkowe” działanie. Zdziwiony i podenerwowany klient odpowiedział, że pracownik ochrony nie ma takiego prawa i zapowiedział, że wezwie policję. Wówczas ochroniarz pozwolił mu opuścić sklep.
WYRYWKOWA KONTROLA
Po chwili zastanowienia pan Piotr wrócił jednak na miejsce i poprosił o wezwanie przełożonego ochroniarza. Gdy ten się pojawił, usłyszał od naszego słuchacza pytanie – czy ta praktyka to „widzimisię nieprzyjemnego ochroniarza, czy rzeczywiście mają taką politykę 'wyrywkowych kontroli’ bez żadnych podstaw?”. Przełożony potwierdził to drugie.
O wyrywkowe kontrole postanowiliśmy zapytać kierownictwo sklepu. Kierowniczka gdańskiego marketu Patrycja Wichrowska odpowiedziała, że nie był to odgórny nakaz dla pracowników ochrony. Dodała, że ma zamiar ustalić, którzy pracownicy brali udział w zdarzeniu, żeby wyciągnąć wobec nich konsekwencje. – To przejaw samowoli. Regulamin ochrony naszego sklepu nie uwzględnia takiego działania – uzasadniła. Zapowiedziała również, że w imieniu firmy wystąpi o zadośćuczynienie wobec klienta.
CO MOŻE ZROBIĆ KLIENT?
O opinię zapytaliśmy też prawnika. – Naruszenie dóbr osobistych klienta w wyniku bezprawnej ingerencji pracowników ochrony może być podstawą do dochodzenia odszkodowania bądź zadośćuczynienia za straty niematerialne – powiedziała Radiu Gdańsk dr Oliwia Owczarz, radca prawny. Dodała, że w przypadku przekroczenia uprawnień i naruszenia dóbr osobistych klienta, ochroniarz może podlegać również odpowiedzialności karnej. – Pokrzywdzony klient może w tym przypadku zawiadomić prokuraturę bądź policję o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
PRACOWNIK NIE MA PRAWA PRZESZUKIWAĆ
Jak dodała ekspert, wszelkie działania ochrony powinny być uzasadnione okolicznościami konkretnej sytuacji, a zastosowane środki adekwatne do zachowania klienta. – Pracownik ochrony nie ma prawa przeszukania klienta, jeżeli ten nie wyrazi na to zgody. W razie jej braku, pracownik może zatrzymać klienta, równocześnie wzywając policję, tylko wtedy, gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie kradzieży. Ochroniarz nie ma jednak możliwości przeszukania torby czy przeprowadzenia rewizji osobistej – to prawo przysługuje wyłącznie służbom takim jak policja, ABW czy Straż Graniczna.