Policja zatrzymała właścicieli ubojni drobiu z Żukowa. Chodzi o prezesa, jego syna i dyrektora spółki. Podejrzani usłyszeli już zarzuty niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości. Mężczyźni są podejrzewani o oszustwo na dużą skalę – chodzi o co najmniej 8 milionów złotych.
Mężczyźni nie przyznali się do zarzutów. Dwaj zostali warunkowo aresztowani, ale mogą wyjść na wolność po wpłaceniu 75 tysięcy złotych kaucji. Trzeci decyzją prokuratora dostał poręczenie majątkowe i zakaz opuszczania kraju. – To trafna i właściwa decyzja sądu, umożliwi moim klientom odpowiednie przygotowanie się do postępowania. To nie było oszustwo, a nieudany biznes – ocenił obrońca podejrzanych mecenas Piotr Bartecki. Mężczyznom grozi 10 lat więzienia. Prokuratura twierdzi, że sprawa jest rozwojowa.
Spółka z Żukowa kilka miesięcy temu złożyła wniosek o upadłość i nie wypłaciła pieniędzy za odbiór towaru. Pokrzywdzonych może być nawet ponad stu hodowców drobiu i trzody chlewnej z Pomorza. To oni złożyli zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
NIE PŁACILI HODOWCOM
Śledztwo początkowo prowadziła prokuratura w Kartuzach. Ze względu na rozmiar strat, w maju przejęła je Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Przesłuchała pokrzywdzonych i przeanalizowała dokumenty spółki. Pojawiły się nowe dowody, na podstawie których zatrzymano trzech mężczyzn.
Według nieoficjalnych informacji, śledczy twierdzą, że spółka wiedząc, iż jest w finansowych tarapatach, nadal przyjmowała towar, nie płacąc za niego hodowcom drobiu.