Uczcić pamięć Żołnierzy Wyklętych. W Bazylice Mariackiej odbyła się specjalna msza

Dla nich najważniejsze było postępowanie według własnego sumienia, dlatego dziś są bohaterami. W Bazylice Mariackiej w Gdańsku odbyła się msza święta dla uczczenia pamięci Żołnierzy Wyklętych – Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” w 66. rocznice jego śmierci, Danuty Siedzikówny „Inki” i Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”, a także generała Ryszarda Kuklińskiego w 13. rocznicę śmierci.

-To ludzie, dla których liczyło się dobro ojczyzny – mówił podczas kazania ksiądz Piotr Libiszewski.

„POSŁUCHAŁ SUMIENIA”

– Gdyby generał Kukliński był tylko człowiekiem prawym, w takim znaczeniu, że słuchałby prawa, dodajmy sowieckiego, to czy dzisiaj byłby bohaterem? Ale on nie tylko posłuchał prawa, ale posłuchał sumienia. I zapytał o dobro ojczyzny. Podobnie zrobili „Łupaszka” czy „Inka”. Jesteśmy świadomi, jaką rolę odegrali oni w naszej ojczyźnie. W czasach bardzo trudnych, w czasie wojny i po wojnie, pokazali, że są prawdziwymi Polakami. I takich ludzi trzeba czcić, pamiętać o nich, bo są wzorem dla przyszłych pokoleń. Byli to ludzie prawego sumienia – mówił Czesław Nowak ze Stowarzyszenia Godność, które było organizatorem uroczystości.

„ODWAŻYLI SIĘ NA GEST SPRZECIWU”

– Danuta Siedzikówna straciła oboje rodziców i kontynuowała ich działalność narażając życie i oddając je dla kraju – wspominał Mirosław Golon, dyrektor oddziału IPN w Gdańsku. – Tak samo Ryszard Kukliński. On szedł wytyczoną już ścieżką, że ojczyźnie warto poświęcić wszystko, ponieważ tak robili jego najbliżsi. Wiedział na co się naraża, ale wiedział też o co walczy. Chciał, by Polska znowu była wolna i niepodległa. Ryszard Kukliński wiedział, że jesteśmy ofiarami zniewolenia, sługami sowieckiego imperium, służymy złej sprawie. On i niewielu innych oficerów odważyli się na gest sprzeciwu. On wybrał nawiązanie współpracy z tymi, którzy służyli dobrej sprawie, którym na celu leżała wolna Polska, a takie były Stany Zjednoczone. To nasz partner od czasów swojej niepodległości. Żołnierze amerykańscy teraz pojawili się w Polsce dlatego, że widzą w tym cel i potencjalne zagrożenie idące ze wschodu. To dowodzi, że USA są naszym sojusznikiem. To też dowodzi, że Ryszard Kukliński słusznie zrobił w latach 70. rozpoczynając tę współpracę. To był pierwszy oficer wojska polskiego, który wstąpił do NATO i rozpoczął pracę dla dobra Polski – dodał dyrektor. 

Uczestnicy złożyli też kwiaty pod tablicami upamiętniającymi Ryszarda Kuklińskiego oraz bohaterów Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego.

KIM BYLI

Inka była sanitariuszką, łączniczką i zwiadowcą 5. Wileńskiej Brygady AK. Zagończyk był u Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” dowódcą patrolu dywersyjnego i oficerem odpowiedzialnym za aprowizację i sprawy organizacyjne. Zygmunt Edward Szendzielarz, ps. „Łupaszka” był majorem kawalerii Wojska Polskiego i Armii Krajowej. Stał na czele 5 Wileńskiej Brygady AK. Po wkroczeniu wojsk czerwonych na tereny Polski nie poddał swoich żołnierzy.

Wszyscy po aresztowaniu przez NKWD byli poddani torturom do czasu wykonania wyroku śmierci.

Ryszard Jerzy Kukliński ps. „Jack Strong” był pułkownikiem ludowego Wojska Polskiego, pośmiertnie awansowany do stopnia generała brygady, zastępcą szefa Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, od 1970 agentem wywiadu amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA), na krótko przed wprowadzeniem stanu wojennego został ewakuowany przez CIA do Berlina Zachodniego.

Joanna Stankiewicz/hb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj