Było pięć flar i koniec. Akcja ratunkowa na Bałtyku. Duńczycy poprosili o pomoc

Dwie polskie jednostki pomagają duńskim ratownikom w akcji poszukiwawczej na Morzu Bałtyckim. Prowadzona jest w odległości ok. 50 mil na północny zachód od Ustki. W akcji uczestniczą statek ratowniczy „Orkan” oraz jednostka „Kaper 2” należąca do Straży Granicznej. Jest ona o tyle trudna, że ratownicy do końca nie wiedzą, kogo szukają. Sygnał o zagrożeniu został wysłany w nocy ze środy na czwartek, były to jednak same flary. Nie było żadnej wiadomości nadanej przez radio.

DUŃCZYCY POPROSILI O POMOC

Jak informuje Mirosława Więckowska, rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa z Gdyni, polskie jednostki dołączyły do akcji na prośbę Duńczyków.

– Na prośbę ośrodka w Danii dołączyliśmy do tej akcji. Statki przeszukują naszą strefę odpowiedzialności ratowniczej – wyjaśnia Mirosława Więckowska. – Było to pięć flar wystrzelonych w niebo. Niestety ratownicy nie mają dokładnych informacji o tym, kto jest poszukiwany. Nie otrzymaliśmy żadnej informacji, żeby jakiś kuter nie wrócił do portu – dodaje.

DUŻY OBSZAR W MAŁYM CZASIE

Wiadomo, że poszukiwania prowadzone są kursami równoległymi na wyznaczonych akwenach. Ten sposób pozwala na kontrolę większego obszaru w krótszym czasie.

Okazuje się jednak, że żaglowiec Zawisza Czarny jako pierwszy zauważył zagrożenie. – To Zawisza Czarny dostrzegł, że coś złego się dzieje – informuje Michał Trochimiuk, oficer pełniący wartę tego dnia.

Ustka24.info/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj