Nowe fakty w dwa tygodnie po wypadku w Naucie. Kto podniesie zatopiony dok?

Remontowana dla Norwegów jednostka, która była ustawiona w suchym doku, pod koniec kwietnia przechyliła się i częściowo znalazła się w wodzie. Trwają procedury przetargowe mające wybrać najlepszą firmę do przeprowadzenia operacji – mówi naszej reporterce wiceprezes stoczni Nauta Jerzy Konieczny.

– Jeszcze decyzje nie zapadły. Oceniamy propozycje. Bierzemy pod uwagę cenę i technologię. Znamy wstępne oferty. Jeśli uda się wybrać firmę w miarę szybko, to na przełomie czerwca i lipca podniesiemy dok – mówi Jerzy Konieczny.

Firmy przedstawiają różne sposoby podnoszenia – mówi wiceprezes Konieczny. – Bierzemy pod uwagę różne sposoby podnoszenia całej konstrukcji. Np. z wykorzystaniem dźwigów pływających, bloków linowych, dużych kompresorów czy zbiorników napełnianych wodą. Chcemy, by fachowcy z firm zewnętrznych wskazali Zarządowi Stoczni, która z tych firm będzie najlepsza.

Decyzja też zależeć będzie od ceny zaproponowanej przez firmę. – Chcemy wybrać firmę z dużym doświadczeniem przy tego typu operacjach. Po wyciągnięciu chcemy, by zadokować statek w innym miejscu – dodaje wiceprezes.

Jest powołany sztab kryzysowy, spotykamy się codziennie, mamy rozpisane zadania, wszystkie ruchy są wykonywane pod nadzorem policji. Dodatkowo także informujemy Kapitanat Portu i Państwową Komisję Wypadków Morskich. Dlatego decyzje przesuwają się trochę w czasie – tłumaczy Konieczny.

Dok, który zatonął, miał wszystkie aktualne i potrzebne dokumenty klasyfikacyjne z PRS plus kartę bezpieczeństwa. Wszystkie nasze doki takie aktualne dokumenty posiadają. Nie pominięto żadnego certyfikatu, którymi dysponuje zarząd stoczni – dodaje wiceprezes.

MAM SWOJĄ TEORIĘ

Mam jakąś swoją teorię, bardziej przypuszczenia, ale dopóki konstrukcja nie jest podniesiona nie chciałbym „gdybać” – dodaje Konieczny. – Na dziś nie chciałbym snuć domysłów dotyczących przyczyny zatonięcia. Musimy poczekać na podniesienie doku. Przyczyna też może być dla nas zaskoczeniem. Nie chciałbym się też odnosić do określenia medialnego że „puścił zawór”, nie mówiąc już o informacjach medialnych, że to dźwig przewrócił się na statek i był przyczyną pochylenia się doku.

Do Gdyni przyjechali przedstawiciele spółek z Holandii, Niemiec i Włoch, które uczestniczyły przy tego typu operacjach. Cała operacja podniesienia potrwać może około dwóch miesięcy. Co do przyczyny zdarzenia, poznamy ją dopiero po podniesieniu doku.

Więcej na ten temat w Magazynie morskim w środę po 21:00.

Cała rozmowa z wiceprezesem do odsłuchania tutaj:

Anna Rębas/mich

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj