Pracownicy sanepidu ogłosili pogotowie strajkowe. Protestują przeciwko planom odebrania im kompetencji do nadzoru nad badaniem żywności. Boją się też zwolnień z pracy. Nie chcą powołania Państwowej Inspekcji Bezpieczeństwa Żywności, która ma w znacznej części przejąć ich obecne obowiązki i podlegać Ministerstwu Rolnictwa.
– Na razie budynki inspekcji sanitarnej zostały oflagowane i prowadzona będzie akcja informacyjna – mówi Piotr Madej, przewodniczący Solidarności w Państwowej Wojewódzkiej Inspekcji Sanitarnej w Gdańsku.
– Jesteśmy gotowi zaostrzyć protest m.in. o strajk włoski, a nawet odstąpienie od badań żywności sprowadzanej zza granicy, od wykonywania analiz wody na kąpieliskach i basenach. Wszystko zależy od dalszych działań rządu i parlamentu – wyjaśnia związkowiec.
Dodaje, że rozważany jest też strajk włoski, który dotyczyłby m.in badań żywności sprowadzanej do Polski z zagranicy. – Na Pomorze dociera ona głównie przez porty, gdzie pobierane są próby do badań. Obecnie badanie i wystawienie dokumentów trwa 2-3 dni. W ramach strajku procedura mogłaby się wydłużyć nawet do 30 dni – mówi Piotr Madej.
ZAGROŻENIE ZWOLNIENIEM 1/3 PRACOWNIKÓW
Pracownicy inspekcji sanitarnej obawiają się, że jeśli dojdzie do powołania nowej służby, czyli Państwowej Inspekcji Bezpieczeństwa Żywności, w całej Polsce pracę stracić może kilka tysięcy osób zatrudnionych obecnie w stacjach sanitarno- epidemiologicznych. – Tylko na Pomorzu może to dotyczyć co trzeciego pracownika – mówi Michał Piszczek, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Inspekcji Sanitarnej Województwa Pomorskiego.
– Ludzie są zdeterminowani jak nigdy. Chcielibyśmy uniknąć eskalacji protestu, ale jeśli zajdzie taka potrzeba będzie strajkować aż do skutku. Tak źle jeszcze nigdy nie było. Największym zagrożeniem jest zabranie z budżetu sanepidu około 30 procent środków, które przeznaczane są obecnie na badania żywności i inne zadania. Tylko na Pomorzu oznacza to zwolnienia 300 osób. Nie wiadomo ile z nich mogłoby przejść do nowej inspekcji – tłumaczy Michał Piszczek.
Na zdjęciu od lewej: Piotr Madej, Michał Piszczek i Marek Ryba, związkowcy z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku
Fot. Joanna Matuszewska
KONTROLA ŻYWNOŚCI W RĘKACH JEJ PRODUCENTÓW?
W proteście na Pomorzu biorą udział dwa związki zawodowe: NSZZ Solidarność i Związek Zawodowy Pracowników Inspekcji Sanitarnej Województwa Pomorskiego. Marek Ryba z Solidarności mówi, że w przyszłym tygodniu zaplanowany jest protest pod Sejmem albo pod Ministerstwem Rolnictwa.
– Jeśli to nie pomoże, dojdzie do eskalacji protestu. Wtedy życie utrudnione będą mieć służby celne i graniczne, a także branża gastronomiczna i turystyczna. Nie tylko chodzi o uratowanie naszych miejsc pracy, ale też o bezpieczeństwo zdrowotne Polaków. Nie wyobrażamy sobie, żeby za badania żywności trafiającej do sklepów odpowiadali w gruncie rzeczy jej producenci. Tak to może się zakończyć, jeśli to rolnicy będą kontrolować sami siebie. To może być groźne dla konsumentów – mówi Marek Ryba.
WOJEWÓDZKI INSPEKTOR SANITARNY USPOKAJA
Na razie w ramach strajku oflagowano budynki 19 stacji sanitarno-epidemiologicznych na Pomorzu, zarówno powiatowych, jak i wojewódzkiej. – Obecnie protest nie zakłóca naszej pracy – informuje Anna Obuchowska, rzeczniczka Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego w Gdańsku. Dodaje, że nie wiadomo jak dalej rozwinie się sytuacja i co zrobią związki zawodowe.
– Jeśli pracownicy zaniechają wykonywania np. badań wody na kąpieliskach, to zgodnie z prawem nie będą one mogły być dostępne dla plażowiczów. Będziemy starali się żeby nie doszło do eskalacji protestu, ale mogą jakieś zakłócenia wystąpić – powiedziała Anna Obuchowska.
Na Pomorzu w inspekcji sanitarnej pracuje około 900 osób. W całej Polsce około 17 tysięcy. Jak szacują związki zawodowe – jeśli zmiany wejdą w życie – pracę może stracić około 5 tysięcy z nich.
NOWY URZĄD
Państwowa Inspekcja Bezpieczeństwa Żywności podlegać miałaby resortowi rolnictwa. Funkcje kierownicze na poziomie województwa i powiatów sprawować mieliby w niej wyłącznie lekarze weterynarii. Według projektu inspekcja przejęłaby kompetencje sanepidów w zakresie kontroli żywności sprzedawanej w sklepach i lokalach gastronomicznych.
Sanepid mógłby kontrolować jedynie m.in. czystość pomieszczeń i sprzętu. Nie miałby kompetencji do sprawdzania jakości środków spożywczych. To zdaniem specjalistów mogłoby zagrażać bezpieczeństwu zdrowotnemu a także spowodować, że rolnicy i grupy producentów żywności mieliby wpływ na kontrolę jakości wyprodukowanej przez siebie żywności.
Projekt ustawy powołującej Państwową Inspekcję Bezpieczeństwa Żywności Rada Ministrów przyjęła 30 maja. O proteście pracowników sanepidu poinformowani zostali parlamentarzyści i wojewoda pomorski.
Joanna Matuszewska
Napisz do autorki: j.matuszewska@radiogdansk.pl