Koncert Guns N’Roses w Gdańsku. „Teoria chaosu live”

To było niewątpliwie najważniejsze do tej pory wydarzenie muzyczne na Pomorzu. Jedno jest pewne – chłopaki z Guns N’Roses na Stadion Energa Gdańsk na pewno dali radę. Ale czy organizator – Live Nation? – tutaj mamy DUŻE wątpliwości.

Od momentu ogłoszenia daty przez organizatora koncertu – Live Nation – po samo rozpoczęcie, występ Guns N’ Roses wzbudzał ogromne zainteresowanie. Bilety rozeszły się w super szybkim tempie. Na wiele tygodni przed występem legendarnego zespołu było wiadomo, że Stadion Energa Gdańsk wypełni się do ostatniego, wolnego miejsca.

ZESPÓŁ DAŁ SHOW

Fanów zespołu na pewno poruszyła świetna oprawa graficzna, dobre oświetlenie i show stadionowe, do jakiego przyzwyczaili muzycy tego formatu, co Gunsi. Zespół zagrał największe przeboje z otwierającym „It’s so easy”,  „Welcome to the jungle”, „Paradise city” czy „November Rain”.

ZASTRZEŻENIA DO NAGŁOŚNIENIA

Niestety nie wszystko przebiegło tak, jak powinno. Sporo zastrzeżeń było wobec wątpliwej jakości nagłośnienia. – Nagłośnienie leży jak nigdy, ale ludzie i tak się dobrze bawią – komentował na Facebooku Łukasz, uczestnik koncertu. – Koło czwartej piosenki poprawili trochę, ale do ideału dużo brakowało – relacjonował Sylwester. Inne wrażenie odnieśli ludzie spod sceny – ci w większości z nagłośnienia byli zadowoleni.

BAŁAGAN NA SEKTORACH

Sporo chaosu wynikło także z rozmieszczenia sektorów i organizacji. – Ludzie mieli bilety za 500 zł z numerami, a na ich krzesełkach siadały osoby z nienumerowanymi miejscami. Działo się to rzekomo za przyzwoleniem ochrony. Ponoć dochodziło nawet do bójek w sektorach – mówiła słuchaczka po koncercie. – Sektor Q, P, I, O masakra. Walka o własne miejsce. Bójki. Ochrona wprowadziła ludzi w błąd, że miejsca są nienumerowane – pisze Agnieszka na naszym profilu FB. – Ja miałam problem, aby wejść na dolną trybunę – sektor E. Byłam odsyłana od wejścia do wejścia, od bramki do bramki. Do namiotu po opaskę, której nie potrzebowałam. Ogólnie 1,5 godziny nerwów. Ochroniarze co innego mówili, porządkujący co innego. Ale sam koncert petarda – dodaje Aleksandra w komentarzach. – Teoria Chaosu Live – puentuje Janusz.

Uczestnicy koncertu skarżyli się również na małą liczbę toalet i ich rozmieszczenie. Problem ten dotyczył głównie tych fanów, którzy stali na płycie. – Na taką liczbę ludzi było zaledwie 20 toalet, a co gorsze, już po skorzystaniu, żeby wrócić na płytę, trzeba było obchodzić stadion dookoła – zauważa Krzysztof.

KŁOPOTY Z POWROTEM

Powracający z Stadionu Energa Gdańsk narzekali na brak informacji odnośnie kursów powrotnych pociągów SKM. – 40 tysięcy ludzi, a tu nic. Zero informacji. Tak samo z autobusami. Zamiast zorganizować większą liczbę, kursowały jak w normalny dzień. Ścisk, że masakra – komentuje jeden ze słuchaczy. Informację o spóźnialskich kolejkach potwierdziła także nasza redakcyjna koleżanka. – Miała jechać o 23, jechała 23:25.

Przed nami kolejne, kapitalne wydarzenie, jakim będzie koncert Depeche Mode – tym razem w Ergo Arenie. Do występu tej formacji pozostało kilka miesięcy. Mamy nadzieję, że w tym przypadku organizacja koncertu przebiegnie znacznie lepiej. Bo o formę zespołu na pewno martwić się nie musimy.

pk/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj