Grupa przeciwników stowarzyszeń LGBT protestowała w Sopocie przed klubem Radomira Szumełdy, szefa KOD na Pomorzu. W tym czasie w jego lokalu trwała zamknięta impreza rodzinna Stowarzyszenia Tolerado. Polityk zamieścił nagranie na portalu społecznościowym. Jego zdaniem, policja była zupełnie bezczynna. Nie pomogła nawet interwencja prezydenta Sopotu.
– Od 3 godzin na prywatnej plaży, przed moim klubem, odbywa się manifestacja narodowców przeciwko temu, co się dzieje w klubie. Policja jest bezczynna mimo, że zgromadzenie jest nielegalne. Mimo, że prezydent Karnowski chwilę temu przyjechał, rozwiązał to zgromadzenie i oświadczył, że odbywa się na prywatnej części plaży, policjanci tylko przesunęli zgromadzonych o kilkanaście metrów. A oni wciąż okupują moją plażę – tłumaczy Szumełda.
Grupa protestujących stała przed klubem polityka, krzyczała, a z głośników słychać było utwór „Pochód Degeneratów” zespołu Prawe Skrzydło.
ZAKŁÓCILI PORZĄDEK
Jak powiedziała Radiu Gdańsk Karina Kamińska z sopockiej komendy, policja wylegitymowała 15 osób. – Na miejsce przyjechał prezydent Sopotu Jacek Karnowski, który rozwiązał zgromadzenie. Mimo tego, zebrani nie rozeszli się, więc w najbliższym czasie zostaną rozesłane wnioski do sądu o ukaranie za udział w nielegalnej manifestacji i zakłócanie porządku. Co więcej, policjanci będą wzywali osoby, które były zgorszone tą sytuacją, ponieważ w piosenkach można było usłyszeć wulgarne treści – tłumaczy aspirant Kamińska.
– Zaznaczam, że w klubie nie dzieje się nic złego. Jest tu organizowana impreza rodzinna stowarzyszenia Tolerado. Od 7 lat do dzisiaj nie budziło to żadnych emocji kontrowersji. Dzisiaj ci sami ludzie, którzy rok temu przed Bazyliką Mariacką robili dym na pogrzebie Inki i Zagończyka, przyszli na sopocką plażę i czują się bezkarni – dodaje Szumełda.
sp/mich