Ostoja – rezydencja 50 jeży. Tutaj boćkom zrastają się nogi, a sokoły odzyskują zdolność latania [ZDJĘCIA]

DSC08023duze

To jedyne takie miejsce na Pomorzu. Dzięki charytatywnej pracy specjalistów i wolontariuszy, dzikie zwierzęta odzyskują tutaj sprawność. Niektóre gatunki są zagrożone. Tak naprawdę każdy uratowany osobnik to duży sukces.


Bocian na stole operacyjnym. Trafił do Ostoi, bo miał złamaną lewą nogę. W naturze z takim urazem nie miałby żadnych szans na przeżycie. – Złamana noga to już dyskwalifikacja w naturze. Miał szczęście, że ktoś go w ogóle znalazł. Podejrzewam, że będzie u nas zimował – mówi Małgorzata Stachurska, technik weterynarii. – Bocian sam jeszcze nie pobiera pokarmu, dlatego trzeba go przesądować, nakarmić, żeby miał siłę na rehabilitację i rekonwalescencję – dodaje.

 

Oględziny złamanej bocianiej nogi fot. Radio Gdańsk/Hanna Berenthal

WYLECZYĆ, ZREHABILITOWAĆ I WYPUŚCIĆ NA WOLNOŚĆ

Zaraz po bocianie na stół operacyjny trafił jastrząb z amputowaną nogą. Prawdopodobnie wpadł w potrzask. – Trafił do nas z kikutem, teraz miał zabieg skracania go, żeby mógł sobie lepiej poradzić w naturze – tłumaczy Małgorzata Stachurska. Wyleczyć, zrehabilitować i wypuścić na wolność. Taka jest idea Ostoi.

– Jeżeli szanse są, chociaż niewielkie, że zwierzę będzie mogło być wypuszczone na wolność i jeżeli nie cierpi, to staramy się ptaka po rehabilitacji jak najszybciej oddawać naturze – tłumaczy Leszek Dambst, ornitolog.

DSC08051

Zdejmowanie szwów jastrzębiowi, po amputacji kikuta fot. Radio Gdańsk/Hanna Berenthal


METODY LECZENIA NIE RÓŻNIĄ SIĘ OD LUDZKICH

– Choroby mamy trochę inne, ale metody leczenia się nie różnią. Są zabiegi chirurgiczne, podawanie leków dożylnie i zastrzyków domięśniowych. Część ptaków jest tutaj po to, żeby je dokarmić i odchować, żeby urosły i stały się samodzielne. Niektóre wymagają poważnych zabiegów – wyjaśnia weterynarz.

DSC08237

Do „Ostoi” można przywozić gazety, są potrzebne jako wyściółka dla jeży fot. Radio Gdańsk/Hanna Berenthal

MIEJSCE 50 JEŻY

– One są dość zaradnymi zwierzakami. Jedzą karmę dla kotów, to najpopularniejszy sposób karmienia, ale my tutaj mamy dla naszych jeży takie rarytasy, jak jajka przepiórcze, drewnojady. W naturze właśnie tym się żywią, ślimakami, to są tacy mali łowcy – podkreśla Beata Rydelek, prezes fundacji Ostoja. Do Ostoi najczęściej trafiają malutkie jeże, których matka zginęła, np. pod kołami samochodów.

Jeżeli chcecie wspomóc to wyjątkowe miejsce tworzone przez ludzi z pasją pracujących charytatywnie, można oddać 1 procent podatku na „Pomorski Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt Ostoja”. Przyjmowana jest także pomoc finansowa, a także darowizny, np. na wyściółkę dla jeży potrzebne są szare gazety.

 Wysłuchaj audycji Włodka Raszkiewicza „Kawałek Świata i Herbata” :

hb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj