Harcerze z Łodzi wrócili do Lotynia, by pomóc mieszkańcom. „Skrzyknęliśmy się z potrzeby serca”

Harcerze z Łodzi, którzy byli na obozie w Suszku feralnej nocy z 11 na 12 sierpnia – powrócili na Kaszuby. Tym razem przyjechali do Lotynia, miejscowości, której mieszkańcy jako pierwsi po nawałnicy, wyruszyli im z pomocą. Młodzi ludzie powrócili, by swoją pracą okazać im wdzięczność. Przez cały weekend kilkunastu harcerzy z okręgu łódzkiego pomagało w porządkowaniu terenów zniszczonych po nawałnicy. Wśród nich są także ci, którzy feralnej nocy byli w Suszku.

Z POTRZEBY SERCA

Mateusz Idzikowski był wówczas komendantem obozu. – Tak z potrzeby serca się skrzyknęliśmy w tamtym tygodniu i postanowiliśmy, że przyjedziemy i pomożemy mieszkańcom, bo wiemy, że Lotyń jest bardzo poszkodowany, a mieszkańcy Lotynia jako pierwsi do nas przyszli o pierwszej w nocy i nam pomogli. Postanowiliśmy przyjechać i im pomóc. Uporządkowaliśmy drewno, przez cały weekend pomagaliśmy też przy gospodarstwach – mówi Idzikowski.

POMOC BYŁA JUŻ WCZEŚNIEJ

Wcześniej z podobną pomocą do mieszkańców przyjeżdżali też inni harcerze z okręgu łódzkiego Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej.

Tymczasem w sprawie tragicznych wydarzeń na obozie w Suszku nadal prowadzone jest śledztwo. Prokuratura przesłuchiwała kierownictwo obozu i świadków sierpniowego zdarzenia. Na miejscu zdarzenia w Suszku przeprowadzana jest wizja lokalna.

 

Dariusz Kępa/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj