W hali sportowej na terenie Szkoły Podstawowej nr 70 w Gdańsku działają cztery kluby szermiercze. Po zmianach we władzach jednego z nich, a konkretnie AZS-u, powstał między nimi konflikt. To niestety odbija się na młodych zawodnikach. Absolwenci gdańskiej podstawówki od lat odnoszą liczne sukcesy w szermierce na arenie krajowej i międzynarodowej. Wśród nich są medaliści olimpijscy – tacy jak Sylwia Gruchała, Anna Rybicka, Magdalena Mroczkiewicz czy Cezary Siess. W 2009 roku przy placówce powstała najnowocześniejsza w Polsce, a zdaniem niektórych jedna z najlepszych w Europie, hala treningowa licząca ponad 20 plansz do ćwiczeń. Z halą łączy się hotel, z którego korzystają także sportowcy przyjezdni, również z zagranicy.
Polski Związek Szermierki trzy lata temu wyznaczył do zarządzania kompleksem fundację Gdańska Szkoła Floretu, kierowaną przez Ryszarda Sobczaka. W ostatnich kilku latach z pomieszczeń korzystały również trzy inne kluby: działający przy Szkole Podstawowej nr 70 klub UKS Atena, UKS De La Salle związany ze Szkołą im. św. Jana De La Salle oraz AZS AWF. Fundacja koordynowała grafik oraz program treningów. – Gdańskie środowisko szermiercze i władze Gdańska przekonały Ministerstwo Sportu w 2007, roku żeby powstał tu taki nowoczesny ośrodek o charakterze ponadregionalnym – mówi Ryszard Sobczak. – Do treningów były zaproszone wszystkie podmioty. Pozostałe kluby, oprócz UKS Atena, miały własne obiekty sportowe, ale oni też zostali zaproszeni do korzystania z hali. PZS wyznaczył fundację jako gospodarza zajęć.
W Gdańsku trenuje obecnie ok. 40 reprezentantów Polski w szermierce w różnych rocznikach. W ciągu roku na terenie kompleksu odbywa się ok. 20 obozów szkoleniowych kadry.
Posłuchaj materiału:
PROBLEMY PO WYBORACH WE WŁADZACH AZS
Od jakiegoś czasu między klubami jest konflikt. Nie mogą dojść do porozumienia w kwestii korzystania z pomieszczeń. Zdaniem niektórych osób zaangażowanych w sprawę miało dochodzić do „podbierania” sobie zawodników. Kluby jednak tego nie potwierdzają. – Wydaje mi się, że pęknięcia i różnice zdań pojawiły się głównie ze strony AZS-u. To zaczęło się w lutym lub w marcu – mówi Ryszard Sobczak. Po zmianach we władzach klubu akademickiego członkowie tej sekcji nadal chcieli ćwiczyć w obiekcie zarządzanym przez Gdańską Szkołę Floretu. – Wtedy zaczęły się pęknięcia i moim zdaniem niepotrzebne, demonstracyjne zachowania. AZS dysponował też swoim obiektem, to nie jest taka sytuacja, że nie mieli gdzie trenować.
Sprawa wygląda nieco inaczej z punktu widzenia AZS-u. – Moim zdaniem problemu nie ma, dlatego, że umowa na mocy której fundacja zarządzała halą wygasła. Teraz czekamy na zawarcie nowych umów ze szkołą – mówi Wiesława Toczyńska dyrektor AZS AWFiS Gdańsk. – Nie jesteśmy skonfliktowani z pozostałymi klubami, czyli z UKS Atena i UKS De La Salle. Drobne konflikty wynikły po walnych wyborach w klubie AZS, po których do zarządu nie dostał się pan Cezary Siess i w związku z tym wycofali się z tej działalności on oraz pan Sobczak, który zarządzał sekcją szermierczą. Od tej pory zdarzają się drobne niesnaski i nieporozumienia między naszym klubem a fundacją. Chodzi głównie o korzystanie z hali. Obaj panowie byli we władzach klubu i fundacji. Po przegranych wyborach fundacja stała się normalnym klubem sportowym, a wcześniej była mecenasem szermierki w Gdańsku – dodaje Wiesława Toczyńska. Jeden z trenerów AZS-u zgłaszał jej zdarzały się problemy z wejściem do sali.
Zdaniem Mariusza Bessmana z władz klubu UKS De La Salle, reprezentowany przez niego klubu nie jest bezpośrednim uczestnikiem sporu. Z przedstawicielem klubu UKS Atena niestety nie udało mi się spotkać pomimo prób kontaktu.
INTERWENCJA MIASTA I ZGODNOŚĆ RADNYCH
W sprawę zaangażowało się miasto. 6 października obradowały dwie połączone komisje gdańskich radnych do spraw edukacji i sportu. Na spotkaniu z radnymi byli również przedstawiciele wszystkich czterech klubów. – Niedobrze się dzieje, gdy jest awantura w rodzinie. To zawsze przechodzi na dzieci i tak się niestety stało w gdańskiej rodzinie szermierki. Doszło do sytuacji, w której dzieci również brały udział w konflikcie. Miasto zareagowało, bo taka sytuacja nie może mieć miejsca – mówi wiceprzewodniczący komisji edukacji Andrzej Kowalczys z Platformy Obywatelskiej. – Po spotkaniu jestem optymistą. Oczyściło atmosferę. Z jednej strony wylano żale, ale z drugiej strony kluby zadeklarowały, że usiądą do jednego stołu i spróbują zrobić plan naprawczy. Warunki muszą być równe dla wszystkich. Potrzebna była interwencja, żeby dzieci nie ucierpiały. Mam nadzieję, że ludzie kochający szermierkę dojdą do porozumienia – dodał radny.
W tej sprawie między radnymi Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości panuje zgoda. Podobnego zdania co Andrzej Kowalczys jest Łukasz Hamadyk z komisji sportu. – Ubolewam nad tym, że jest konflikt. To nie jest postawa do naśladowania dla młodzieży. Nie ukrywam, że cieszę się, że miasto uderzyło w stół – mówił radny. – Jeżeli kluby nie potrafią się dogadać, to klubem niech zarządza szkoła. Główną rolę odgrywała tu komisja edukacji, trochę śmieję się, że sport pozostał na zewnątrz. Strony mają teraz czas, żeby się dogadać i załagodzić sytuację, bo nikomu to nie służy – dodał Łukasz Hamadyk.
Podjęto decyzję, że od października obiektem sportowym zarządzać będzie dyrekcja Szkoły Podstawowej nr 70. – Zadecydowano również, że włączymy się do mediacji i spróbujemy posadzić wszystkie strony przy jednym korzystania z obiektu – mówił w rozmowie z nami Grzegorz Szczuka dyrektor Wydziału Rozwoju Społecznego Urzędu Miasta Gdańska. Rozmowy zaplanowano na wtorek 24 października. – Chcemy podzielić czas korzystania z hali oraz wypracować warunki współpracy z Polskim Związkiem Szermierczym. Nie może być sytuacji, że dorośli się kłócą, a dzieci są w to angażowane nie wiedząc naprawdę o co chodzi. Jeden z podmiotów podjął temat stworzenia kodeksu etycznego, który by regulował zasady korzystania z placówki. Mam nadzieję, że pozostałe kluby również się w to włączą – dodał Grzegorz Szczuka.
CO DALEJ?
Przedstawiciele klubów myślą optymistycznie o kolejnych rozmowach. Liczą na wypracowanie kompromisu. – Z mojego punktu widzenia jeden krok naprzód został wykonany. Obiekt trafił w ręce szkoły i mam nadzieję, ze będzie zarządzany optymalnie i będzie dostępny dla wszystkich klubów – powiedział Mariusz Bessman z klubu UKS De La Salle. – Mam nadzieję, że ustalone zostaną zasady konfliktu. Życzyłbym sobie, żeby wszystkie kluby dogadały się co do wspólnych treningów, taki stan rzeczy będzie miał pozytywny wpływ na naszych zawodników.
Czego oczekuje przedstawicielka AZS-u? – Ułożenia tej sytuacji i wykluczenia zawodników z tego konfliktu, żeby mogli spokojnie przygotowywać się do sezonu, który im się zaczyna wcześnie bo w styczniu – powiedziała dyrektor Wiesława Toczyńska.
– U radnych warto szukać pomocy, ale rozwiązanie powinno wyjść od nas – stwierdził Ryszard Sobczak. – Myślę, że obecnie brakuje kontaktu z Polskim Związkiem Szermierczym. Bez niego nie da się wypracować pozytywnego rozwiązania. Ustawowo to najwyższy możliwy autorytet w tej sprawie. Do tej pory było tak, że wszyscy mogli trenować.
Najbliższe rozmowy pomiędzy klubami a miastem odbędą się we wtorek 24 października w południe.