Mieszkańcy od roku domagają się remontu drogi uszkodzonej – ich zdaniem – przez lokalnego dewelopera. Firma ulicy naprawić nie chce, bo droga należy do miasta. Władze Słupska tymczasem odpowiadają, że nie mają pieniędzy. Mieszkańcy powoli tracą cierpliwość. – Zbudowaliśmy tu dom dwa lata temu. Na własny koszt utwardziliśmy tą drogę. Ja wydałam 12 tysięcy, sąsiedzi podobnie. Woziliśmy gruz, szlakę, żwir i sami pracowaliśmy. Deweloper, który obok buduje domy, rozjeździł nam ulicę. Ciężarówki, ciągniki, ciężki sprzęt – wszystko jeździło obok naszych domów. Mam kamery i wszystko jest nagrane – mówią.
BŁOTO PO KOSTKI
Mieszkańcy ulicy Fińskiej zaznaczają, że są tam ogromne dziury z wodą. – Błoto po kostki, nie da się chodzić, spacerować, wyjść z psem. Samochód jedzie 5 km/h, żeby nie uszkodzić zawieszenia albo się nie zakopać w tej mazi. Deweloper nam odpowiedział, że ulica jest miasta i to miasto powinno ją utrzymywać. ZIM nam odpowiedział, że nie mają pieniędzy, a w ogóle to wiedzieliśmy, że budujemy się na końcu miasta. Ostatnio wracałem z centrum taksówką i kierowca odmówił wjechania na Fińską, bo bał się, że się zakopie. Od Owocowej wracałem piechotą – opowiadają.
„KOŁDRA JEST KRÓTKA”
Mieszkańcy podkreślają, że od roku interweniują u władz miasta, ale bezskutecznie. – Kołdra jest krótka. Musimy wybrać: albo Fińska, albo Solskiego, albo stadion. Zapraszam mieszkańców do dyskusji i debaty na budżetem na przyszły rok – mówi prezydent Słupska Robert Biedroń.
Na remont ulicy potrzeba co najmniej kilkuset tysięcy złotych.
Przemysław Woś/mili