Ostatnia droga Yacha Paszkiewicza. „Był bardzo spontaniczny, inspirował muzyków”

Najbliższa rodzina, przyjaciele oraz muzycy i artyści pożegnali Yacha Paszkiewicza. Ojciec polskiego wideoklipu zmarł w zeszłym tygodniu po walce z nowotworem płuc. W poniedziałek odbyła się jego ostatnia droga. O 12:00 duszpasterz gdańskich środowisk artystycznych ks. Krzysztof Niedałtowski odprawił pogrzebową mszę świętą w kościele św. Jana w Gdańsku. Nabożeństwo poprzedził i zakończył zespół Golden Life, który wykonał akustycznie piosenki „Oprócz błękitnego nieba” i „Bezpowrotnie”. – Jedna mówi o tym, że czeka nas niebo, a druga piosenka jest o przemijaniu, o naszym życiu – mówi gitarzysta Golden Life Jarosław Turbiarz. – To był bardzo spontaniczny, niepoukładany człowiek, wszystko gubił. Był w tym wyśmienity. Nawet zmarł spontanicznie. Trochę za wcześnie, nie uważam żeby to było sprawiedliwe, ale nic nie jest na tym świecie sprawiedliwe. Bardzo żałuję, że nie zamienię już z nim dwóch słów w tym życiu.

– To kolega z dawnych, młodych lat. Znaliśmy się bardzo długo. To bardzo dobry, ciepły człowiek, niewyrachowany – dodaje Jacek Bogdziewicz, basista Golden Life.

„INSPIROWAŁ MUZYKÓW”

– Yachu był człowiekiem szalenie kreatywnym, był wulkanem kreacji. W Video Studio Gdańsk w latach 90. produkowaliśmy wszelkie formy telewizyjne. Yachu miał w sobie wiele twórczej energii. On wymyślał klipy, my dostarczaliśmy środki techniczne i pracowaliśmy razem. Pamiętam film „Obsesja”, w którym zespół Obsesja wyjechał do Liverpoolu, do Beatlesów i Yachu podjął się realizacji filmu. On inspirował muzyków do wspomnień o Beatlesach, o podróży – wspomina zmarłego Waldemar Płocharski z Video Studio Gdańsk.

Yacha Paszkiewicza pożegnał także Sławomir Ciesielski, perkusista zespołu Republika, który przed laty miał próby blisko toruńskiej pracowni reżysera. – Był bardzo pracowity i oddany swojej pasji. Był pełen życzliwości, dobroci i miłości. Z Republiką nie mieliśmy okazji nic wspólnie zrobić. Poznaliśmy się w Toruniu w klubie Od Nowa, gdzie z Republiką mieliśmy próby. Yach miał piętro wyżej swoją pracownię. Często się spotykaliśmy i rozmawialiśmy. Między nami nawiązała się więź i pozostała na zawsze – wspomina perkusista legendarnej Republiki.

Ksiądz Krzysztof Niedałtowski w homilii wspominał aktywności Yacha Paszkiewicza. Wspomniał również, że w ostatnich dniach życia przyjął chrzest. Spędził je w hospicjum.

O 14:30 na cmentarzu łostowickim w Gdańsku ruszył kondukt pogrzebowy z urną z prochami zmarłego.

Yach Paszkiewicz był prekursorem teledysku w Polsce. Stworzył ok. 400 wideoklipów m.in. dla takich artystów jak Kult, De Mono czy Illusion. Zmarł 13 grudnia tego roku w wieku 59

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj