Śledztwo ws. dokumentów TW „Bolka” z „szafy Kiszczaka” zostanie wznowione. Sąd uwzględnił wniosek obrońców Lecha Wałęsy

Instytut Pamięci Narodowej musi ponownie wszcząć śledztwo ws. dokumentów TW „Bolka” znalezionych w domu generała Czesława Kiszczaka. Taką decyzję podjął we wtorek gdański Sąd Okręgowy. Wcześniej postępowanie zostało umorzone przez prokuraturę.  Sąd uchylając decyzję uwzględnił tym samym zażalenie byłego prezydenta Lecha Wałęsy. Jego pełnomocnik, mecenas Jan Widacki, twierdzi, że opinia Instytutu Sehna jest niewiarygodna. Zdaniem Lecha Wałęsy dokumenty z szafy Kiszczaka zostały sfabrykowane.

„EKSPERTYZĘ PRZYJĘTO BEZKRYTYCZNIE”

Po niejawnym posiedzeniu sądu mówił mecenas Jan Widacki prokuratura będzie musiała wykonać czynności, o które wnioskowali pełnomocnicy byłego prezydenta. – To postanowienie oparte jest o ekspertyzę pismoznawczą, która w naszym rozumieniu, została przyjęta bezkrytycznie. Dowód z badania pisma ręcznego nie jest dowodem naukowym jak dowód z badań genetyczno-sądowych czy daktyloskopijnych – podkreślił mecenas Jan Widacki. – W ekspertyzie pismoznawczej jest spory margines subiektywizmu eksperta. Jak z praktyki wiemy w jednej sprawie nieraz jest kilka opinii biegłych z zakresu badania pisma ręcznego, często sprzecznych. Tutaj bezkrytycznie przyjęto jedną opinię, a wszystkie inne dowody oceniano pod kątem zgodności z tą opinią, jeżeli były niezgodne to je odrzucano – powiedział pełnomocnik byłego prezydenta Lecha Wałęsy.

Prokurator Bogusław Czerwiński, z warszawskiej prokuratury, zwrócił uwagę, że sąd w żaden sposób nie zakwestionował znanych dotąd dowodów na agenturalną przeszłość Lecha Wałęsy. – Sąd w nawet najmniejszy sposób nie zakwestionował rzetelności opinii ani wcześniejszych ustaleń. Nie podając konkretnych zarzutów do tej opinii stwierdził, że byłoby dobrze żeby powołać raz jeszcze zespół biegłych, który dokonałby ponownej analizy tego samego materiały dowodowego. Szanujemy decyzję sądu. Zarówno sąd jak i pion śledczy IPN chce wyjaśnić prawdę – powiedział prokurator.

„OPINIA GRAFOLOGICZNA NIE BYŁA KLUCZOWA”

Bogusław Czerwiński odniósł się także do zarzutu pełnomocników Lecha Wałęsy o niskiej wiarygodności badania grafologicznego podpisów na dokumentach znalezionych w domu Czesława Kiszczaka. – Jestem przekonany, że takie twierdzenia opierają się na nieporozumieniu. Gdyby przyjąć, że opinia z zakresu pisma nie jest opinią wiarygodną, to nigdy w Polsce nie doszłoby do skazania za podrobienie czeku, weksla czy dokumentu, gdzie taka opinia ma kluczowe znaczenie – podkreślał prokurator. – W tej sprawie, wbrew twierdzeniom obrońców, nie opinia miała kluczowe znaczenie, a zeznania świadków. Prokurator przesłuchał wszystkich żyjących funkcjonariuszy SB, którzy mieli jakikolwiek związek z tą sprawą. To postępowanie z całą pewnością zostało przeprowadzone zgodnie ze sztuką, a sąd kieruje się względami ostrożności. Nie pojawiły się żadne okoliczności, które kwestionowałyby to co zostało do tej pory ustalone – dodał prokurator.

Posiedzenie sądu miało charakter niejawny. Na sali sądowej nie było Lecha Wałęsy.

Zdaniem prokuratorów z IPN-u dokumentacja ws. Lecha Wałęsy jest autentyczna, co potwierdziła opinia Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Przyczyną umorzenia śledztwa było stwierdzenie, że nie popełniono fałszowania dokumentów znalezionych w domu Czesława Kiszczaka.

Rafał Mrowicki
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj