„Lekarz każe wietrzyć mieszkanie, ale smród jest nie do wytrzymania”. Co z jakością powietrza w Starogardzie Gdańskim?

Mieszkańcy ulicy Zielonej w Starogardzie Gdańskim od dwóch lat narzekają na jakość powietrza w okolicy. Kolejne kontrole nie przynoszą efektów. Tracą na tym mieszkańcy, którzy chorują. Teraz urzędnicy zapowiadają radykalne działania.
– Moje dziecko choruje i mam zalecenia od lekarza, aby każdego wieczora wietrzyć mieszkanie. Ale się nie da. Smród nie do wytrzymania. Przez to chorujemy. Byłem w tej sprawie u prezydenta i nic się nie zmieniło. Uważam, że w tej sprawie nie robi się nic – zauważa jeden z mieszkańców.

Mieszkańcy jako źródło niebezpiecznych zapachów wskazują pobliski zakład tapicerski, która pod osłoną nocy ma w swoich piecach spalać odpady poprodukcyjne. 

KONTROLE NIC NIE WYKAZUJĄ

– Od powstania zakładu interweniowaliśmy 20 razy. Sprawdzaliśmy, czym palone jest w piecach. Poza tym na nasz wniosek swoją kontrolę przeprowadził inspektorat ochrony środowiska. One nic nie wykazały. Jako straż miejska chcemy zmienić godziny pracy, aby lepiej kontrolować zakład – mówił Jarosław Cysarczyk, komendant starogardzkiej straży miejskiej.

Urzędnicy starostwa powiatowego bezradnie rozkładają ręce. Jak mówiła Alina Bartosz z Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa, zakłady, które mają kotły o mocy poniżej jednego megawata nie podlegają przepisom o ochronie powietrza. – Starosta może skontrolować taki zakład, ale musi siedem dni wcześniej poinformować o planowanej kontroli. A kiedy na miejsce przyjeżdżają urzędnicy wszystko jest dobrze – podkreśla urzędniczka.

MOŻLIWE KOLEJNE KONTROLE

– W tej sytuacji zachodzi podejrzenie wykroczenia, więc zamiast „trybu z zawiadomienia” skontrolujemy zakład z zaskoczenia. W wydziale inspekcji pracuje 30 osób na całe województwo, dlatego proszę informować nas o swoich podejrzeniach – pointuje Radosław Rzepecki z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.

Tomasz Gdaniec/mro
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj