Leśnicy wchodzą do lasu, a tam… taki widok. W środku były nawet umowy i niezapłacone rachunki

Ubrania religijne obrazki, faktury, książki, zabawki, a nawet… świadectwa pracy. Taki widok ukazał się niedawno leśnikom z Nadleśnictwa Kartuzy. Śmieci znaleźli w lesie, przy drodze na Kosy.
Ich „właściciele” pozbyli się takich rzeczy jak książki, zeszyty, świadectwa szkolne, paragony, faktury, zabawki, ubrania, artykuły spożywcze, świece, butelki, religijne obrazki, umowy kupna i sprzedaży, świadectwa pracy, dyplomy i niezapłacone rachunki. Dzięki danym znajdującym się w dokumentach, łatwo było namierzyć osoby, które śmieci wywiozły do lasu.

NIC NOWEGO. NIESTETY

Leśnicy podkreślają, że to nie pojedynczy przypadek i na takie znaleziska trafiają co chwilę. – Dlaczego wykonując nasze codzienne obowiązki napotykamy na takie sytuacje? Każdy z nas płaci za śmieci. Dlaczego leśnicy je znajdują? Każdemu z nas spaceruje się lepiej i oddycha świeżym powietrzem, bo gdzie mamy je znaleźć jak nie w lesie!? – czytamy na profilu facebookowym nadleśnictwa.


Tereny leśne nadal są traktowane jako doskonałe miejsce na pozbycie się śmieci. Z roku na rok Lasy Państwowe coraz więcej środków przeznaczają na sprzątanie lasów. Koszty uprzątnięcia i wywiezienia śmieci z nielegalnych wysypisk w 2017 r. wyniosły ponad 18 mln zł. (w 2015 r. i 2016 r. było to niewiele ponad 17 mln zł). To ponad połowa kwoty, którą rocznie LP przeznaczają na działalność edukacyjną prowadzoną w szkołach i nadleśnictwach.

Łącznie z terenów zarządzanych przez LP wywieziono ponad 114 tys. m3 śmieci. Taka ilość odpadków zajęłaby ponad tysiąc wagonów kolejowych.

Za zaśmiecanie lasu można dostać mandat od 500 do 1000 złotych lub – jeśli sprawa trafi do sądu grodzkiego – grzywnę w wysokości od 20 do 5000 złotych.

oprac. mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj