Prezydent Paweł Adamowicz nie ma nic do zarzucenia urzędnikom w sprawie sobotniego marszu Obozu Narodowo-Radykalnego w Gdańsku. Jego zdaniem, urzędnicy nie mogli w żaden sposób zapobiec marszowi narodowców. Prezydent zapowiedział wniosek o delegalizację ONR-u. Na demonstracji był obecny przedstawiciel prezydenta.
Narodowcy zorganizowali w sobotę w Gdańsku obchody 84. rocznicy powstania. Po zebraniu w historycznej Sali BHP przemaszerowali ulicami centrum Gdańska wykrzykując hasła nawołujące do przemocy. Trasa marszu rozpoczęła się przy Placu Solidarności, następnie przebiegła przez centrum miasta (m.in. w okolicy Dworca Głównego), kończąc na Długiej.
Wniosek o rejestrację zgromadzenia w Urzędzie Miejskim złożyła miesiąc temu osoba prywatna, anonimowa mieszkanka gdańska w imieniu własnym, a nie jakiejś organizacji. Było ono określone jako „zgromadzone dotyczące zachowań narodowych”. Spodziewano się w nim blisko 500 uczestników.
Tak wygląda treść wniosku o rejestrację wczorajszego marszu @1934ONR w @gdansk. Tak jak napisał prezydent @AdamowiczPawel miał dotyczyć „istoty zachowań narodowych i niepodległościowych oraz w przestrzeni publicznej w Polsce”. Urząd Miasta został wprowadzony w błąd @RadioGdansk pic.twitter.com/XmHT3pCyFY
— Rafał Mrowicki (@MrowickiRafal) 15 kwietnia 2018
„NIE BYŁO NIEDOPATRZENIA ZE STRONY URZĘDNIKÓW”
Marsz narodowców wywołał oburzenie wśród mieszkańców Gdańska. Miejscy aktywiści w mediach społecznościowych nawoływali prezydenta Gdańska do wytłumaczenia sprawy. W pierwszym oświadczeniu samorządowiec napisał, że urząd został wprowadzony w błąd, ponieważ o rejestrację zgromadzenia nie wnioskował ONR, tylko osoba prywatna. Po południu odniósł się do sprawy na konferencji prasowej.
Zdaniem Pawła Adamowicza urząd nie mógł odmówić rejestracji zgromadzenia. – Nie było żadnego niedopatrzenia ze strony urzędników. To są pytania do policji, która odpowiada za bezpieczeństwo polskich obywateli. Prawo do zgromadzeń jest prawem konstytucyjnie zagwarantowanym. Urzędy gmin nie mają prawa oceniać wniosków – mówił prezydent Gdańska.
– Prezydent miasta mógłby odmówić takiego zgromadzenia. ONR mógłby pójść z tym do sądu, który dokonałby interpretacji prawa. ONR jest nadal legalną organizacją, pomimo wielu apeli o jego delegalizację, choć przed wojną rząd sanacyjny rozwiązał tę sprawę w ciągu kilku miesięcy. Negatywna decyzja prezydenta Gdańska mogłaby byc uznana jako łamanie wolnościowych praw zgromadzeń. Gdyby wniosek został złożony przez ONR zdecydowanie bym odmówił. Zrobiłbym to ze względu na nacjonalistyczny i ksenofobiczny charakter tej organizacji
Zdaniem prezydenta to policja była odpowiedzialna za bezpieczny przebieg sobotniej demonstracji. – Oczekujemy zapewnienia bezpieczeństwa od ministra Brudzińskiego. Po co te służby jeśli nie jesteśmy informowani i uprzedzani i jesteśmy potem zaskakiwani takimi wydarzeniami na terenie Gdańska? – mówił Paweł Adamowicz.
„ORGAN GMINY NIE MOŻE DOPYTYWAĆ O SZCZEGÓŁY ZGROMADZENIA”
Krzysztof Domagalski, zastępca dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego w Gdańsku przypomniał, że wniosek wpłynął 14 marca, a następnie został przekazany Komendzie Miejskiej Policji, co wynika z ustawy o zgromadzeniach. Wniosek wpłynął do urzędu drogą elektroniczną.
– Musieliśmy traktować zgromadzenie jako zgłoszone przez osobę fizyczną. Jeżeli policja spodziewa się, że może dojść do zakłócenia bezpieczeństwa zgłasza to organowi gminy. Takiego zgłoszenia nie było – powiedział urzędnik. – Organ gminy nie może dopytywać zgłaszającego zgromadzenie. Osoba zgłaszająca wie, że musi ono przebiegać zgodnie z prawem. Wydelegowaliśmy przedstawiciela prezydenta na to zgromadzenie, on był w łączności z policją. Ani on ani policja nie wnioskowały do o rozwiązanie zgromadzenia, ponieważ nie stwierdzono złamania prawa – dodał. Paweł Adamowicz nie odpowiedział na pytania dlaczego jego reprezentant nie wnioskował o interwencję policji ani nie zwrócił im uwagi na zachowania mogące łamać prawo.
WNIOSEK O DELEGALIZACJĘ ONR-U
Mariusz Chrzanowski, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku powiedział nam, że funkcjonariusze zabezpieczyli manifestację na wniosek Urzędu Miejskiego. Brało w tym udział ok. 40 policjantów. Rzecznik gdańskiej policji powiedział nam, że w trakcie marszu nie wydarzyło się nic zagrażającego bezpieczeństwu.
Prezydent Gdańska potępił sobotnią manifestację ONR-u i zapowiedział wniosek o jego delegalizację. Zaapelował o wsparcie wniosku przez Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji Joachima Brudzińskiego oraz Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobrę.
Chcieliśmy uzyskać komentarz od przedstawicieli ONR-u i zapytać dlaczego wniosek złożyła osoba prywatna, jednak nie udało nam się z nimi skontaktować.
Dysponentem Sali BHP jest Fundacja Promocji Solidarności, jednak jej przedstawiciel również był niedostępny.