Właścicielka działki w Półwsi zagrodziła mieszkańcom drogę. „Nie dało się przejechać nawet rowerem”

Z dnia na dzień zostali odcięci od świata. Na drodze do ich domów stanął płot. Budowa ogrodzenia rozpoczęła się w sobotę, jednak kolejnej nocy ktoś usunął wbite w ziemię pale. – Patrzymy, a tu słupy stoją – mówi pani Ewa. – Nie dało się przejechać nawet rowerem – dodaje jej sąsiad. Kuriozalna sytuacja w Półwsi w gminie Gniew. Drogę zagrodziła właścicielka działki. Kobieta próbuje porozumieć się z gminą w sprawie własności terenu.

NIE CHODZI O PIENIĄDZE

– Zaproponowaliśmy tej pani wykup, ale się nie zgodziła – informuje Maria Taraszkiewicz-Gurzyńska, burmistrz Gniewa. W tej sprawie nie chodzi jednak o pieniądze, bo jak dowiedzieliśmy się od właścicielki gruntów, ta fragment swojej działki może przekazać bezpłatnie. Jest jednak jeden warunek – poprawa stanu drogi.

PROBLEMEM JEST BŁOTO

– Kiedy pada deszcz, grzęźniemy w błocie. Jak jest sucho, zakopujemy się w piasku – mówią mieszkańcy. Tak jest tu od kilkudziesięciu lat. Burmistrz zaznacza, że są dwie inne drogi prowadzące do posesji, jednak ich stan jest jeszcze gorszy. – Fragmenty tych dróg są zaorane, nawet ciągnikiem trudno jest przejechać – zauważa jeden z mieszkańców. – Codziennie dowożę dzieci do szkoły. Nie może być tak, że ktoś pozbawia nas dojazdu – mówi pani Ewa. – W każdej chwili możemy potrzebować pomocy. Jak dojedzie tutaj karetka? – pytają najstarsi mieszkańcy.

TRZEBA WALCZYĆ O SWOJE

Władze gminy przyjmują stanowisko, że zagrodzenie publicznej drogi było niezgodne z prawem. – To nie pierwszy taki przypadek w okolicy – przypomina burmistrz Gniewa. – Jak tylko rada gminy uchwali plan miejscowy, w niektórych przypadkach konieczne będzie wywłaszczanie – mówi Taraszkiewicz-Gurzyńska. – Zrobiłam to, żeby sprowokować ludzi do działania – komentuje właścicielka działki. Kobieta dodaje, że płot chciała postawić już w styczniu. – Znam jednak realia wsi, więc poczekałam do wiosny – dodaje. Właścicielka spornego terenu mieszka w innej części kraju. Twierdzi jednak, że solidaryzuje się z mieszkańcami Półwsi i liczy na to, że ci wykorzystają jej symboliczny gest i zaczną walczyć o swoje.

KOMPROMIS

– Powinno się wypracować jakiś kompromis, żeby droga została na miejscu – mówią mieszkańcy, którzy obawiają się kolejnych utrudnień. Na razie obie strony nie mogą dojść do porozumienia. Sprawa ciągnie się już od ponad roku.

Więcej w materiale naszego reportera: 

Wojciech Stobba/pOr

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj