Radny PO Mirosław Zdanowicz zrzeka się mandatu radnego, po czym zmienia oświadczenie. Wieczorem spotkanie klubu radnych

Gdański radny Platformy Obywatelskiej Mirosław Zdanowicz zrzekł się mandatu radnego. To reakcja na doniesienia Gazety Wyborczej Trójmiasto o złamaniu prawa przez radnego, który miał przez 8 miesięcy prowadzić działalność gospodarczą na działce należącej do gminy. AKTUALIZACJA 19:50

Radny Mirosław Zdanowicz we wtorek złoży mandat u przewodniczącego Rady Miasta Gdańska Bogdana Oleszka – poinformował nas właśnie szef klubu radnych Platformy Obywatelskiej Piotr Borawski. Radny Zdanowicz zapowiedział dziś, że zrzeknie się mandatu radnego, po czym zmienił swoje oświadczenie i dopisał, że dopiero to rozważy. Po poniedziałkowym spotkaniu klubu radnych PO wszystko jest już jasne.

– Radny przez wiele lat wynajmował działkę od Uniwersytetu Gdańskiego. W momencie gdy przeszła ona w ręce gminy nie wiedział, że ma tylko trzy miesiące żeby wyjaśnić tę sytuację. Za brak świadomości prawnej zapłaci najwyższą cenę – powiedział nam radny Piotr Borawski.

Oznacza to, że Mirosław Zdanowicz nie weźmie już udziału w czwartowej sesji Rady Miasta Gdańska.

AKTUALIZACJA 14:50

Niespełna dwie godziny po publikacji pierwszego oświadczenia Mirosław Zdanowicz skorygował je. Pod koniec komunikatu pojawiło się zdanie napisane wytłuszczonym drukiem: „Oświadczam, że w najbliższych dniach, po konsultacjach z Wyborcami, rozważę rezygnację z mandatu Radnego Miasta Gdańska”.

Zdziwienia nie kryją gdańscy politycy Platformy Obywatelskiej. – Mam nadzieję, że sprawa zostanie wyjaśniona. Jeśli podjęło się tak radykalną decyzję i ogłosiło rezygnację z mandatu to nie powinno się jej zmieniać. Wydaje się, że to decyzja o rezygnacji z mandatu była rozsądna – mówi posłanka PO Agnieszka Pomaska.

– Radny opublikował dziś swoje oświadczenie i takie też nam przekazał. Trudno jest mi komentować mi tę zmianę. Radny ma być dziś na klubie Platformy Obywatelskiej o 18:00, być może wtedy będzie okazja żeby o to zapytać, bo na razie radny pozostaje nieuchwytny – mówi szef klubu radnych PO w Radzie Miasta Gdańska Piotr Borawski.

KONTROWERSYJNA TRANSAKCJA

Prawo pozwala na prowadzenie takiej działalności tylko przez 3 miesiące od uzyskania mandatu radnego. Niedawno Mirosław Zdanowicz w trybie bezprzetargowym kupił od miasta działkę w zamian za 9 mieszkań i pół miliona złotych. O wygaszenie jego mandatu wnioskowała w zeszłym tygodniu Koalicja dla Gdańska.

„Przez kilka miesięcy prowadziłem działalność na mieniu należącym do miasta. Nie wiedziałem, że w takiej sytuacji prawo nakazuje rezygnację z mandatu radnego lub przeniesienie działalności w inne miejsce. Nie kierowała mną zła wola ani chęć oszukania kogokolwiek” – napisał w oświadczeniu Mirosław Zdanowicz. Dodał, że jego zdaniem, zakup gruntu od miasta przebiegł zgodnie z prawem. „Byłem i jestem uczciwym człowiekiem. Nie mogę jednak pozwolić, aby negatywne komentarze czy niszczenie tego co do tej pory robiłem trwały. Nie kończę jednak aktywności społecznej, bo to tak jakby kazać mi być nie tym człowiekiem, którym jestem. Nadal będę pracował na rzecz naszego pięknego miasta i jego mieszkańców” – napisał Mirosław Zdanowicz w oświadczeniu. Jego pełną treść można znaleźć TUTAJ.

„NADSZARPNIĘTY WIZERUNEK”

Sprawę komentuje szef klubu radnych PO Piotr Borawski. – Ta sytuacja mocno nadszarpnęła wizerunek radnego. On czuje się człowiekiem uczciwym. Z tego co wiem to nie zdawał sobie sprawy z tego, że działka przez kilka miesięcy była własnością miasta, po tym jak wykupiono ją od Uniwersytetu Gdańskiego. Prawo dotyczy każdego z nas, więc radny zrzekł się mandatu, bo – tak jak to opisał redaktor Krzysztof Katka (w Gazecie Wyborczej Trójmiasto – przyp. mro) przez kilka miesięcy prowadził działalność na działce miasta. Radny popełnił błąd, jednak nie powinno to rzutować na jego wieloletnią działalność dla Gdańska – mówi Piotr Borawski.

Do sprawy odniosła się również szefowa gdańskiej Platformy Obywatelskiej posłanka Agnieszka Pomaska. – Wszystko musi być zgodne z prawem. Kontrowersje budzi też sposób zamiany działek, to co się dzieje wokół tego i oczekuję, że ktoś z urzędników oraz wiceprezydent Wiesław Bielawski poniosą tego konsekwencje – mówi Agnieszka Pomaska. – Ta sprawa ma wymiar prawny i moralny. Oczekuję od urzędu, że dogłębnie zbada tę sprawę i wyciągnie konsekwencje wobec urzędników, którzy tych zamian dokonywali. To, że sprawa dotyczy radnego związanego z prezydentem jest czymś niewłaściwym. Oczekuję, że sprawa nie zakończy się złożeniem mandatu przez radnego – dodaje posłanka PO.

„EPIDEMIA”

Pozytywnie na decyzję Mirosława Zdanowicza patrzy również przewodniczący klubu radnych PiS w Radzie Miasta Gdańska Kazimierz Koralewski. – To prawidłowa decyzja, natomiast jest wiele do wyjaśnienia. Radny złamał prawo i w dziwnej procedurze stał się właścicielem nieruchomości, na której prowadził działalność – mówi Kazimierz Koralewski. – W Gdańsku panuje dziwna epidemia, bo i radny Zdanowicz i prezydent Adamowicz, nie byli świadomi tego co robią, a jednak dokonywali skomplikowanych transakcji, co jednak świadczy o tym, że potrafią logicznie myśleć – dodaje radny PiS.

Oświadczenie Mirosława Zdanowicza trafi teraz do komisarza wyborczego. Pierwszy w kolejce do przejęcia mandatu po Mirosławie Zdanowiczu jest były radny Maciej Krupa, prywatnie mąż posłanki oraz szefowej PO w Gdańsku Agnieszki Pomaskiej. Decyzję w tej sprawie podejmie komisarz wyborczy.

Rafał Mrowicki
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj