Nieoficjalnie o wypadku w Gdyni: Ślady hamowania wskazują, że auto mogło jechać za szybko

Kierowca audi, który w Gdyni Redłowie zderzył się z mercedesem, mógł jechać zdecydowanie za szybko – takie są nowe ustalenia śledczych w sprawie wypadku, w którym zginęło dwóch młodych mężczyzn. Do tragedii doszło w sobotę na Alei Zwycięstwa.

Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie spowodowania śmiertelnego wypadku drogowego. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów. Jak wiadomo, kierowca mercedesa, zjeżdżając z Alei Zwycięstwa w Stryjską, zderzył się z jadącym od Gdyni audi.

ZBYT DUŻA PRĘDKOŚĆ?

Teoretycznie to on jest sprawcą, bo nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu audi. Ale tu kluczowe będzie ustalenie z jaką prędkością jechało to drugie auto i czy kierowca mercedesa mógł je w porę zauważyć. Nieoficjalnie wiadomo, że długość śladu hamowania, a także uszkodzenia w autobusie, w które po zderzeniu z osobówką uderzyło audi wskazują, że jego prędkość mogła być ogromna.

OKOŁO PÓŁ METRA

Autobus, stojący na przystanku, przesunął się o około 50 centymetrów. Warto zaznaczyć, że taki pojazd ważyć może nawet 17 ton. Istotne będzie też ustalenie stanu technicznego obu aut. Kierowca mercedesa był trzeźwy. Drugi zginął, więc pobrano mu krew do badań. We wtorek biegły do spraw techniki i taktyki jazdy ma dostać monitoring z ulicy, który zarejestrował wypadek. Jego ustalenia także będą istotne.

W wypadku zginęli dwaj mężczyźni w wieku 20 i 21 lat. Jeden zmarł na miejscu, drugi w szpitalu.

 

Grzegorz Armatowski/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj