Lepszy Gdańsk o potrzebie zmian w radach dzielnic. Chcą większych kompetencji oraz zmniejszenia składów rad

Inicjatywa uchwałodawcza dla rad dzielnic oraz zmniejszenie ich składów. To główne założenia programu reformy rad dzielnic, którą przedstawił w środę ruch społeczny Lepszy Gdańsk. Dzielnicowi radni działający w Lepszym Gdańsku przedstawili w środę pomysły zmian, których ich zdaniem, potrzebują rady dzielnic. – Ważne by ta osoba, która jest radną czy radnym była skupiona na sprawach swojego okręgu i swojej dzielnicy. Bardzo się cieszę, że współpracuję z dużą grupą rad dzielnic, która zna jej problemy – zaczęła Elżbieta Jachlewska, kandydatka Lepszego Gdańska na prezydenta miasta.

Prezentację zaczęli od propozycji obligatoryjnego opiniowania przez rady wszystkich administracyjnych decyzji, które dotyczą dzielnic. Chcą także inicjatywy uchwałodawczej, którą podejmowano by przy poparciu 3/5 składu rady dzielnicy.

– Do mojej dzielnicy, Piecki-Migowo, przychodzą często mieszkańcy, którzy opowiadają o sprawach dla nich kontrowersyjnych – mówi Beata Peters, radna dzielnicy Piecki-Migowo. – Mówią, że bez ich wiedzy powstają nowe budynki, zmieniane są plany zagospodarowania przestrzennego, czy też o potrzebach utworzenia punktu obsługi klienta Urzędu Miejskiego. To są rzeczy, na które my jako radni dzielnicy powinniśmy mieć wpływ, dlatego inicjatywa uchwałodawcza powinna być możliwa, chociażby w przypadkach spraw kontrowersyjnych dla mieszkańców. Często nie mamy żadnej informacji o tym jaka inwestycja będzie miała miejsce. Chcemy wiedzieć jakie decyzje są podejmowane przez jednostki gminy i chcemy mieć na to wpływ, by było to zgodne z wolą mieszkańców – dodaje radna.
MNIEJ RADNYCH

Kolejnym punktem propozycji Lepszego Gdańska jest zmniejszenie składu radnych. – Takie miasto jak Nowy Jork ma porównywalną liczbę radnych do Gdańska przy nieporównywalnie większym budżecie – mówi przewodniczący zarządu dzielnicy Siedlce Jędrzej Włodarczyk. – Optymalnym rozwiązaniem byłoby gdyby w radach dużych dzielnic było 11 radnych, a w małych 7. Przyczyna jest prosta – te rady są za duże i wiele osób w nich nie działa. W wielu z nich są martwe dusze, które nie są aktywne. Lepiej by te rady były mniejsze, ale bardziej aktywne – dodaje.
– Liczba radnych, która w małych dzielnicach liczy 15, a w dużych 21 osób, jest naprawdę duża – podkreśla przewodniczący Rady Dzielnicy Aniołki Łukasz Cora. – Jest problem z zebraniem kworum, wielu radnych jest biernych. Oni zostali wybranai, ale nie realizują swojego mandatu. Ich wyobrażenia i oczekiwania rozminęły się z realiami. Zmniejszenie liczby radnych spowoduje, że w skład rady będą wchodzić tylko ci radni, którzy są najaktywniejsi, a przez wynagrodzenia będą pracowali bardzo aktywnie – dodaje.

Lepszy Gdańsk chce zmian w finansowaniu rad dzielnic. Aktywiści przedstawili plan 5 x 5 milionów, co oznacza zwiększanie łącznego budżetu rad dzielnic o 5 milionów złotych co roku w najbliższej, trwającej 5 lat kadencji. – Chcemy to zrobić kaskadowo – zapowiada Łukasz Cora. – Propozycja Jarosława Wałęsy zwiększenia stawek na mieszkańca do 12 zł jest dobra, ale to jedynie propozycja wyjściowa, którą trzeba rozwijać. Jarosław Wałęsa nie był łaskaw tego rozwinąć. Rady dzielnic nie mogą mieć znacząco mniejszych Budżety Obywatelskie. W Aniołkach na funkcjonowanie rady dzielnicy są rocznie 24 tysiące złotych, gdy Budżet Obywatelski wynosi 180 tysięcy. To często sprowadza rady dzielnic głównie do funkcji festynowych – dodaje radny dzielnicy Aniołki.

NIE DWÓCH, A JEDEN PRZEWODNICZACY

Kolejnym punktem programu dla rad dzielnic jest likwidacja dualizmu przewodniczących rad dzielnic z przewodniczacymi zarządów dzielnic. Podział kompetencji między obiema funkcjami jest problematyczny i dla mieszkańców, ale też dla samych radnych. – Nazewnictwo jest rzeczą wtórną. Istotne jest żeby nie było dwóch przewodniczących. To przewodniczący zarządu organizuje prace, to on rozmawia z urzędnikami, przewodniczący rady tylko prowadzi sesje. Jest rywallizacja, ale też mieszkańcy nie rozróżniają tych funkcji – mówi przewodniczący zarządu dzielnicy Siedlce Jędrzej Włodarczyk.

– To chaos instytucjonalny. Radni, mieszkańcy często nie wiedzą na czym ten dualizm polega – dodaje przewodniczący Rady Dzielnicy Aniołki Łukasz Cora.

WSPÓLNE WYBORY

Kolejnym postulatem Lepszego Gdańska jest organizacja wyborów do rad dzielnic w tym samym czasie co wyborów samorządowych. Ma to pomóc w zwiększeniu zainteresowania wyborami dzielnicowymi. – Na pewno nie dostaną się tam osoby postronne. Przy małym rozpowszechnieniu wyborów do rad dzielnic można się tam dostać mając kilkanaście głosów – mówi radna dzielnicy Śródmieście Magdalena Kamrowska. – Osoby, które potem faktycznie angażują się w rady dzielnicy poświęcają wolontariacko wiele godzin miesięcznie. Jeżeli taka osoba jest wybrana przez kilkanaście osób, to jak ma reprezentować społeczeństwo? Chodzi o to by zaangażować w wybory jak największe grono osób. Jest dodatkowy aspekt: jeśli kandyduje się do rady dzielnicy to nie do rady miasta i odwrotnie. Wyeliminuje to osoby, które poszukują wyłącznie rozgłosu by zrobić sobie z tego schodek do kariery w radzie miasta – dodaje radna Śródmieścia.

 
Radni Lepszego Gdańska postulują też o większe środki na promocję działalności rad. – W tej chwili mamy tablice informacyjne, ale to jest za mało. Przymorze Wielkie zamieszkuje wiele osób w podeszłym wieku, które nie korzystają z Internetu. Chcielibyśmy na przykład wydać im gazetkę o tym co dzieje się w dzielnicy, niestety nie mamy możliwości przekazania tego starszemu pokoleniu. W ten sposób można promować miasto i dzielnicę – sugeruje radny dzielnicy Przymorze Wielkie Grzegorz Ptaszyński.

ZMIANY URZĘDOWE

Ruch społeczny proponuje również kadencyjność na stanowisku przewodniczącego zarządu rady dzielnicy. Miałby on maksymalnie dwie pięcioletnie kadencje. Przewodniczącym zostawałby ten radny dzielnicowy, który otrzymał najwięcej głosów. Lepszy Gdańsk chce także skupienia komórek urzędowych, dotyczących dzielnic, w jednym miejscu.

– Chcemy sie wzorować na Poznaniu, gdzie w 2010 roku przeprowadzono reformę i połączono konkretne wydziały zajmujące się dzielnicami w jeden wydział – mówi radna dzielnicy Wrzeszcz Górny Lidia Makowska. – Tam skupiono urzędników, którzy i tak zajmowali się radami dzielnic. Mieszkaniec przychodziłby i miałby w jednym miejscu wszystko to co się dzieje w jego dzielnicy. Chcemy skopiować ten wzór z Poznania. Chcemy skupić konkretnych urzędników. W Gdańsku w każdym wydziale Urzędu Miejskiego jest jedna osoba zajmująca się radami dzielnic, m.in. w DRMG, GZNK czy GZDiZ. Ci urzędnicy niekoniecznie się ze sobą komunikują, mieszkańcy muszą dowiadywać się w wielu miejscach. Chodzi o to by urzędników przenieść do jednego miejsca i by inwestycje dotyczące rad dzielnic były w jednym miejscu. Nie potrzeba zatrudniać nowych urzędników, bo to są dobrzy urzędnicy i znają sprawy dzielnicowe. Chodzi o to by lepiej się komunikowali – dodaje radna dzielnicy Wrzeszcz Górny.

Rafał Mrowicki
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj