Węglowy pył – to problem, który od kilkunastu dni dokucza mieszkańcom wielu dzielnic Gdyni. Ludzie skarżą się na brudne okna, balkony i elewacje budynków. Wszystko przez przeładunek węgla w Morskim Terminalu Masowym. Urzędnicy i pracownicy portu wciąż uspokajają, a z przedstawicielami terminala nie udaje się skontaktować. W Urzędzie Miasta odbyło się spotkanie w tej sprawie. Było burzliwie, bo mieszkańcy zapewniają, że nie odpuszczą, dopóki pył węglowy nie zniknie. Mają dość i mówią, że zwykłe „przepraszam” to zdecydowanie za mało. Żądają konkretnego rozwiązania uciążliwości i podkreślają, że spotkanie było rozczarowujące.
ZŁA ORGANIZACJA PRACY?
– MTMG powinien prowadzić ładunek w sposób technologiczny. Wielokrotnie o tym rozmawialiśmy. Już rok temu pisaliśmy listy, ale nie było odzewu. Z naszych kontroli wynika, że reżim technologiczny nie jest dochowywany, a zabezpieczenia nie zawsze są stosowane. Chwytaki powinny opuszczać pył na jak najniższej wysokości. Tu więc kłania się dobra wola operatora. Z kolei hałdy, które nie są przeładowywane, powinny być przykrywane warstwą celulozy – mówi przedstawiciel portu.
„TO TYLKO INCYDENT”
Gdyńscy urzędnicy także podkreślają, że sytuacja to tylko incydent. – Dziś sprawdzałem stan jakości powietrza i od 5 dni nie ma żadnego przekroczenia norm. Rzeczywiście było gorzej. Na początku lipca przychodziło do nas sporo listów i maili, mieliśmy też wiele telefonów w tej sprawie. Teraz widać, że się to uspokaja. Pył węglowy z portu nie pojawia się pierwszy raz, ale pierwszy raz na taką skalę – mówi w rozmowie z Radiem Gdańsk naczelnik wydziału Środowiska Urzędu Miasta Gdyni Bartosz Frankowski.
ODSZKODOWANIE ZA ZNISZCZONĄ ELEWACJĘ?
Czy mieszkańcy mają szanse na odszkodowania za zniszczenie elewacji swoich domów? – Skargi powinny być kierowane do terminala. To on powinien odpowiedzieć na pisma – krótko odpowiada Maciej Krzesiński.
– Nie mamy uprawnień, by ukarać terminal. Ten podmiot działa na terenie portu i podlega Wojewódzkiemu Inspektoratowi Ochrony Środowiska w Gdańsku – dodaje Bartosz Frankowski.
SANEPID USPOKAJA
Wielu mieszkańców Gdyni obawiało się o swoje zdrowie. Powiatowy inspektor sanitarny jednak uspokaja. – Mieszkańcy do nas dzwonili i pytali, czy nie grozi im pylica. Na pewno nie ma o tym mowy. Nie był to taki poziom pylenia ani czas ekspozycji. Objawy choroby pojawiają się najwcześniej po 8 latach pracy w kopalni. Nie można do tego porównać sytuacji z Gdyni, to było krótkotrwałe narażenie. Oczywiście nie bagatelizujemy sprawy, można ją porównać do smogu. Najbardziej zagrożone są osoby z chorobami układu oddechowego czy krążenia – mówi Tomasz Kiliński.
Próbowaliśmy skontaktować się z przedstawicielami Morskiego Terminala Masowego. Bezskutecznie. W środowym spotkaniu, oprócz przedstawicieli miasta i portu, udział wzięli także dyrektor gdyńskiego Sanepidu Tomasz Kiliński oraz zastępca Pomorskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska Radosław Rzepecki. Ten ostatni zapowiedział złożenie wniosku o przegląd ekologiczny na terenie MTM.