To już tradycja. Prawie 200 osób wyruszyło na rowerową pielgrzymkę do Matemblewa. „Modlitwa w drodze to co innego”

Ponad 10 kilometrów rowerami do Matemblewa pokonali parafianie z kościoła pod wezwaniem św. Brata Alberta na Przymorzu. To już tradycja, że w każdą drugą sobotę września prawie 200 osób rusza spod kościoła do Sanktuarium matki Boskiej w Matemblewie.


– Jadą młodzi i starzy a ci, którzy nie mogą jechać rowerem, jadą autokarem – mówi ks. Grzegorz Stolczyk z parafii na Przymorzu. – Jeszcze o siódmej rano padał deszcz, więc z niepokojem patrzyliśmy w niebo. Na szczęście ok. 9:00 zaczęło się przejaśniać, a później wyszło słońce. Przegoniliśmy chmury i szczęśliwie udało się wyjechać. Na miejscu w Matemblewie mieliśmy mszę świętą, potem obiad, a nawet deser – pyszną drożdżówkę. W tym roku jedziemy z Maryją i Jezusem dla Niepodległej. Mamy specjalne koszulki i patriotyczne symbole, bo to rok niepodległości, a my także chcemy przyłączyć się do tych obchodów – dodaje ks. proboszcz.   

– Jadę pierwszy raz. Zawsze kibicowałem córce, ale nigdy nie udało mi się z nią pojechać – opowiada pan Marek. – Jeżdżę tą trasą do pracy. Tym razem jadę dla przyjemności, do tego w rodzinnym gronie. Nie mogę ciągle odmawiać swojej córce. Postanowiłem wreszcie spełnić jej prośbę. Tylko chwalić takie inicjatywy. Lepszej integracji nie ma w żadnej parafii – opowiada mieszkaniec Przymorza. – Ten kościół kocha starszych, dzieci i młodzież. Każdy ma tu swoje miejsce – dodaje pan Marek.

MATEMBLEWO ZAMIAST WILNA

Rano przed kościołem pojawili się też seniorzy. Pan Stanisław wybierał się w tym roku rowerem do Wilna. Niestety, zabrakło miejsc.

– Dlatego muszę i chcę pojechać choć do Matemblewa. Jak nie wsiadam na rower to zaraz mnie nogi kręcą. 10 km to niewiele w porównaniu z tym, co robię na swoim rowerze. Ale tu chodzi o coś innego. Lubię swoich znajomych z parafii. Chciałem tu przyjść, choćby dla uśmiechu kolegów. Niektórych musiałem zachęcać dość długo. Nie wszyscy mieli rower, ale udało się pożyczyć – cieszy się pan Stanisław. – W drodze nie rozmawiamy, ale w Matemblewie przy papieskim ołtarzu możemy się spotkać i wspólnie wymienić myśli. Są też piosenki i wspólny obiad. Modlić się w drodze to nie to samo co przy ołtarzu – twierdzi pan Stanisław.

POJECHALI STARSI I MŁODSI

Najstarszy rowerzysta, pan Marian, skończył 78 lat. – Nie pamiętam, ile zrobiłem tych wspólnych pielgrzymek. Lubię taki sobotni relaks w gronie swoich znajomych. Znam tu wszystkich. Nie umiem powiedzieć skąd biorę siły, ale nogi same się kręcą. Jedziemy z konkretnymi intencjami – mówi pan Marian.

– Podziękować i prosić o siły na następny rok – mówią trzy parafianki, które od lat jeżdżą razem do Matemblewa. Na pielgrzymkę przyjechali też dwaj kilkunastoletni chłopcy – Stefan i Karol z parafii Opatrzności Bożej na Zaspie.

– Słyszeliśmy o tej inicjatywie i postanowiliśmy dołączyć. Rano wzięliśmy kurtki, herbatę do termosu i ruszyliśmy w drogę. Lubimy jeździć na rowerach.

– Wspólnota parafialna to jednak co innego niż samotne jeżdżenie po lesie – mówi mama chłopców. Zachęcają mnie na taką pielgrzymkę od kilku lat.  W tym roku postanowiłam ich posłuchać. Jadę z synami – dodaje.   

Cały przejazd zabezpieczały służby medyczne i policja.

Anna Rębas/mkul

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj