Zapowiada się finał sporu o sopockie korty? „Syndyk znalazł sposób na wpis do KW bez dokumentów od prezydenta”

Bartłomiej Białaszczyk, prezes Sopockiego Klub Tenisowego, oświadczył w rozmowie z dziennikarzem Radia Gdańsk, że syndyk znalazł formułę na wpisanie SKT do ksiąg wieczystych i podpisanie aktu notarialnego bez wydania przez miasto dokumentów geodezyjnych. Jest to odpowiedź na słowa prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego, który w czwartek na naszej antenie zapowiedział, że wypisu i wyrysu działki nie wyda, mimo kolejnych postanowień sądów.

W czwartek w audycji Gość Dnia w Radiu Gdańsk Prezydent Karnowski zapowiedział, że nie wyda dokumentów potrzebnych SKT do uwłaszczenia się na kortach. Przyznał przy tym, że sytuacja prawna jest trudna: – Jest trudna sytuacja, nie będę ukrywał, bo mamy do czynienia z dużymi pieniędzmi z drugiej strony i to z pieniędzmi podobnymi do reprywatyzacji w Warszawie oraz umowami z rosyjskimi firmami. Nie mam nic przeciwko rosyjskim firmom, ale te chyba nie są za szczególne. Mamy do czynienia z przeciwnikiem, który nie działa czysto, jeżeli chodzi o prawo.

AUDYCJĘ Z UDZIAŁEM PREZYDENTA ZNAJDZIESZ >>> TUTAJ.

Wypowiedź prezydenta zbulwersowała członków SKT. W ich imieniu wypowiada się prezes Białaszczyk: – Ja myślę, że program Anity Gargas (dziennikarka śledcza współpracująca z TVP) pokazał, kto gra czysto, a kto gra nieczysto. Przychylność sędziów, zmiana wyroków sądów z dnia na dzień, wyłudzenie postanowienia z sądu apelacyjnego, który nie miał akt sprawy, kiedy procedował, to wszystko mówi samo za siebie. My natomiast uzyskujemy zmianę tych wszystkich nieprzychylnych postanowień w sądach wyższej instancji, to też o czymś świadczy. Nasz darczyńca, dzięki któremu będziemy mogli znów działać, pochodzi natomiast z Poznania, nie z Rosji.

KORTY DLA SOPOCIAN, CZYLI DLA KOGO?

Prezydent narzeka na „ataki ze strony TVP”, a członkowie SKT są przeciwni retoryce prezydenta, który – jak mówią –  używając możliwości, jakie daje mu stanowisko, prowadzi działania PR „obliczone na zniszczenie wieloletniej tradycji klubu i podżeganie mieszkańców przeciwko jego członkom”. Jacek Karnowski przypomina, że Rada Miasta Sopotu upoważniła go do prowadzenia działań prawnych, których celem jest „pozostawienie kortów w rękach wszystkich sopocian”.

– To była wola wszystkich radnych miasta, także tych z PiS i Kocham Sopot. Za uwłaszczeniem się panów Białaszczyków i tej ekipy na kortach był tylko ruch popierany przez Kornela Morawieckiego (mowa o stowarzyszeniu Mieszkańcy dla Sopotu), (…) traktuję ten ruch jako związany z ekipą rządzącą. Mam nadzieję, że uda nam się korty obronić. (…) Zrobię wszystko, i tutaj mam też zgodę rady miasta, żeby obronić je zgodnie z prawem. Nawet narażając się na jakieś konsekwencje osobiste, będę bronił tych kortów do końca – mówił prezydent w Radiu Gdańsk.

– Co to znaczy „korty mają być sopocian?”. Zadam proste pytanie, kim my jesteśmy? Jesteśmy z Poznania, Wrocławia? To my jesteśmy sopocianami. Chciałem przypomnieć, mimo że pan prezydent mocno zatarł historię klubu, że to sopocianie tworzyli ten klub, klub, który odnosił sukcesy i ma spore tradycje, które nadal zamierzamy kultywować – oponuje prezes SKT. – Jeżeli pan Karnowski uważa, że czekają go wkrótce nieprzyjemności, bo radni stwierdzili, że może robić, co chce w sprawie kortów, to ja mam dla pana prezydenta propozycję, żeby już jutro udał się do prokuratury i ustalił z prokuratorem warunki swojego wyroku skazującego. Natomiast jeśli radni, dając wolną rękę prezydentowi, zgodzili się na niewydawanie dokumentów, mimo wyroków sądu, to może powinni usiąść na ławie oskarżonych razem z nim?

„NIE POTRZEBUJEMY JUŻ WYPISU I WYRYSU”

Obydwie strony sporu wytykają sobie „niejasne powiązania biznesowe” i chęć czerpania niekoniecznie związanych ze sportem zysków z atrakcyjnych terenów w centrum miasta. Spór trwa od lat i jest wyjątkowo skomplikowany prawnie, o czym świadczy chociażby liczba postępowań cywilnych i karnych, które są prowadzone w poszczególnych wątkach sprawy (więcej na ten temat >>> TUTAJ)

Sedno obecnie toczonej batalii prawnej wyjaśniał w RG prezydent Karnowski: – W tej chwili walczymy, żeby syndyk masy upadłościowej nie wpisał się do księgi wieczystej. Tutaj mam opinie prawną, która pozwala mi odmawiać wypisu i wyrysu z gruntów (bez tych dokumentów wpis do księgi wieczystej był niemożliwy) i to będę robił, bo mam taką zgodę rady miasta.

Bartłomiej Białaszczyk uważa, że Jacek Karnowski chowa się obecnie za plecami rady miasta, bo wie, że właśnie przegrywa: – Syndyk znalazł formułę na wpisanie nas do ksiąg wieczystych i podpisanie aktu notarialnego bez wydawania wypisu i wyrysu, myślę, że dalej pan prezydent będzie mógł opowiadać swoje herezje przed prokuratorem i tłumaczyć mu się z tego, dlaczego nie wykonał wyroku sądu administracyjnego. Mam nadzieję, że prokuratura zadziała w tej sprawie skutecznie i pan prezydent zostanie szybko skazany. Tutaj chodzi o to, że dla pana prezydent ważne jest to, żeby ludzie jemu spolegliwi władali obiektem, który jest pewnie przeznaczony do sprzedaży dla konkretnego biznesmena.

Jakiego biznesmena? – Za wcześnie jeszcze na ujawnianie nazwiska – odpowiada Białaszczyk. Podobnie prezydent Karnowski nie wymienia nazw rosyjskich firm, które mają współpracować z SKT.

Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj