Sopocką stację monitorującą stan powietrza trzeba przenieść, bo może przekłamywać wyniki. „Miasto o tym wiedziało”

Umiejscowiona przy ul. Bitwy pod Płowcami stacja pomiarowa może nie wykazywać faktycznego stanu powietrza w mieście. To dlatego, że w miejscu, gdzie stoi, nie ma naturalnego przewietrzenia. Władze miasta wiedziały o tym już ponad rok temu. O sprawie poinformował reportera Radia Gdańsk mieszkaniec Sopotu. – Słyszałem o tym, że jakość powietrza w Sopocie jest mierzona przy ul. Bitwy pod Płowcami. Postanowiłem to sprawdzić. Szukanie stacji pomiarowej nie było łatwe. Dopiero robotnik, który pracował w pobliżu, powiedział, że muszę zsiąść z roweru i przedrzeć się przez gęste krzaki. Znalazłem się w cichym, pełnym roślinności miejscu. To właśnie tam, na uboczu, otoczona roślinnością, stoi stacja badająca powietrze – mówi Grzegorz Wierczyński, profesor prawa na Uniwersytecie Gdańskim.

DOCIEKLIWY PROFESOR

Profesor zastanawiał się, czy umiejscowienie stacji może mieć wpływ na jakość pomiarów, wysłał więc zapytanie do Głównego Inspektora Ochrony Środowiska. Jak mówi, odpowiedź potwierdziła jego przypuszczenia:

– Był przygotowany raport na temat stacji pomiarowych na Pomorzu. Ta stacja wpadła źle. Okazało się, że to jednak źle, że stacja jest umiejscowiona z daleka od miejsc, gdzie przebywają ludzie i jest otoczona gęstą roślinnością. Podobno czujniki stacji są także przestarzałe – mówi Grzegorz Wierczyński.

MIASTO WIEDZIAŁO O SPRAWIE

Na pytanie, czy miasto wie o sprawie i czy zamierza przenieść stację pomiarową w inne miejsce odpowiada Anna Dyksińska z Urzędu Miasta w Sopocie:

– Ta stacja pomiarowa działa w Sopocie od 1998 roku. W tym czasie miasto się zmieniło. W miejscu, w którym były puste przestrzenie, pojawiają się budynki. Okazało się, że miejsce, w którym obecnie ustawiona jest stacja pomiarowa, nie do końca oddaje sytuację i trzeba obiekt przenieść, bo po prostu nie ma tam przewietrzenia. W listopadzie 2017 roku miasto wystąpiło do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki wodnej o dofinansowanie przeniesienia stacji pomiarowej. Zadanie dostało pozytywną opinię ówczesnego Głównego Inspektora Ochrony Środowiska. Urzędnicy zaczęli procedować umowę, na podstawie której Gmina Miasta Sopotu miała dostać dofinansowanie. Gmina wystąpiła o 730 tys. zł, przy udziale własnym w kwocie 20 tys. zł.

BŁĘDNE URZĘDNICZE KOŁO

– W chwili, gdy w zasadzie byliśmy na etapie dopracowywania zapisów umowy, dostaliśmy informację, to był bodajże maj 2018 roku, o odrzuceniu naszego wniosku. Podano, że GIOŚ wycofał swoją rekomendację. O przyczyny zmiany decyzji pytaliśmy dwukrotnie. Za pierwszym razem nie otrzymaliśmy odpowiedzi, potem poinformowano nas, że stało się tak dlatego, że Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska nie ma pieniędzy. NFOŚ natomiast nie mógł nam dać pieniędzy, ponieważ nie mieliśmy opinii GIOŚ, i koło się zamyka – mówi Anna Dyksińska.

W październiku miasto ponowiło zapytanie i poprosiło o również o wskazanie miejsca, w które zdaniem inspektorów powinna zostać przeniesiona stacja. Odpowiedź, jak mówią urzędnicy, jeszcze nie nadeszła.

INTERPELACJA RADNEGO SOPOTU

Z działań miasta nie są zadowoleni dociekliwy profesor oraz radny Sopotu Wojciech Fułek, który złożył interpelację, wskazując, że dopiero po doniesieniach od mieszkańca dowiedział się, że sopocka stacja może być niemiarodajna. – Nie przypominam sobie, żeby sopoccy radni byli poinformowani o negatywnej opinii GIOŚ. (…) Czy władze w jakikolwiek sposób zareagowały na tę opinię i wynikającą z niej propozycję zmiany lokalizacji? (…) Jak powiedział interweniujący za moim pośrednictwem mieszkaniec „Nie można oszczędzać na informacjach mających bezpośrednie znaczenie dla zdrowia sopocian” – pisze Wojciech Fułek w Swojej interpelacji.

OBSZERNA ODPOWIEDŹ MIASTA

Miasto obszernie odpowiedziało na interpelację, wykazując historię działań oraz korespondencji z instytucjami zajmującymi się ochroną środowiska. Profesor Wierczyński uważa, że problem istnieje nadal, a dodatkowo okazało się, że miasto wiedziało o tym, że wyniki badania powietrza mogą być błędne, przynajmniej od listopada ubiegłego roku.

Radio Gdańsk poprosiło o komentarz fundację ARMAAG, która pozyskuje dane z czujników sopockiej stacji, niestety dyrektor fundacji przebywała na wyjeździe służbowym i nie mogła służyć pomocą. Nasz reporter wysłał także zapytanie do GIOŚ, ale na odpowiedź instytucji trzeba będzie zaczekać.

Zarówno Wojciech Fułek, jak i Grzegorz Wierczyński działają w fundacji i ruchu społecznym Kocham Sopot.
Poniżej można przeczytać interpelację Wojciecha Fułka oraz odpowiedź miasta.

DANE STACJI POMIAROWEJ W SOPOCIE

Stacja pomiarowa sieci ARMAAG znajduje się na ul. Bitwy pod Płowcami. Jej fundatorem jest Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Stacja jest wyposażona w:

·         analizator SO2 firmy THERMO ENVIRONMENTAL INC
·         analizator NO-NO2-NOx firmy Teledyne ,
·         analizator CO firmy THERMO ENVIRONMENTAL INC,
·         analizator pyłu zawieszonego firmy EBERLINE,
·         mierniki parametrów meteorologicznych firmy KRONEIS: prędkość i kierunek wiatru, wilgotność, temperatura, ciśnienie, promieniowanie słoneczne
·         laserowy  miernik opadu atmosferycznego  firmy THIES CILMA

Stacja działa od 1998 roku.

Dodatkowo gmina na dwóch sopockich osiedlach Kraszewskiego i Mickiewicza zainstalowała mierniki pyłów zawieszonych. Jakość powietrza badaną tymi miernikami można śledzić na stronie miasta.

INTERPELACJA


ODPOWIEDŹ

Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj