Gdańszczanin chciał się pozbyć starego tapczanu i ustawiał mebel obok wiaty śmietnikowej. Za każdym razem sąsiedzi przynosili mu go z powrotem. Postanowił więc wywieźć uciążliwy przedmiot na działkę i tam go spalić. Gdańszczanina zdradził czarny dym z płonącego sprzętu.
W niedzielę 2 grudnia funkcjonariusze z Referatu VI patrolowali ulicę Równą. W pewnej chwili zauważyli kłęby czarnego dymu unoszące się nad pobliskimi ogródkami działkowymi. Na jednej z działek palił się tapczan oraz leżąca na nim lodówka. Obok stał właściciel płonących przedmiotów. Mundurowi polecili mu, by jak najszybciej ugasił ogień. Gdy mężczyzna się z tym uporał, strażnicy ukarali go mandatem za spalanie odpadów.
NA WYSYPISKO
Działkowicz wyjaśnił strażnikom miejskim, że gdy wyrzucał tapczan na śmietnik, sąsiedzi przynosili mu go z powrotem pod drzwi mieszkania. Poinformowali mężczyznę, w jaki sposób powinien pozbywać się tego typu odpadów zgodnie z przepisami i że ma prawo wywieźć je na teren wysypiska – mówi starszy specjalista Andrzej Hinz.
Mężczyzna zobowiązał się, że zutylizuje odpady we właściwy, zgodny z prawem sposób. Niedługo potem strażnicy wrócili na działkę. Po śmieciach nie było śladu.
oprac. pOr