Pracowniczki stacji paliw uratowały dziecko. „Było już zupełnie sine”. Brawurową akcję nagrały kamery [FILM]

Szybka reakcja pracownic stacji Lotos na gdańskim Chełmie uratowała zdrowie niemowlęcia. Dziewczynka zadławiła się kaszką, jednak pomoc ekspedientek przywróciła jej pełnię funkcji życiowych jeszcze przed przyjazdem karetki.

Zszokowana matka, pani Agnieszka, wbiegła na stację, zostawiając auto na jezdni. Krzyczała, że jej dziecko się dusi i prosiła o pomoc. Pomogły jej dwie pracowniczki stacji Lotos na gdańskim Chełmie. Pani Iwona zadzwoniła pod ratunkowy numer 112, a zanim udało się jej połączyć, pomóc dziecku próbowała pani Ewa.

„ZADZIAŁAŁA INTUICJA”

– Podbiegłam do kobiety, która bez przerwy krzyczała. Dziecko było zupełnie sztywne, jak manekin. Domyśliłam się, że się zakrztusiło i musi być skierowane głową w dół, ale matka w panice je podnosiła. Klepałyśmy je po plecach. Nie wiedziałam, czym się zakrztusiło, nie można było popełnić błędu – opowiada pani Ewa.

Jak informuje Lotos, obie pracownice uczestniczyły w szkoleniach z pierwszej pomocy, jednak w tej sytuacji działały intuicyjnie.

SKOŃCZYŁO SIĘ NA STRACHU

– Gdy matka podniosła dziecko, widać było, że jest zupełnie sine. Ewa walczyła o życie dziecka, a ja z telefonem przy uchu próbowałam wydobyć z przerażonej kobiety, co się stało, czy właśnie karmiła dziecko. Akurat gdy krzyczałam „trzymajcie główkę w dół!”, uzyskałam połączenie i zaczęłam relacjonować dyspozytorce, co się dzieje – relacjonuje pani Iwona.

Pracownicom udało się doprowadzić do wyplucia przez dziewczynkę kaszki, którą ta zjadła wcześniej. Sinizna zaczęła ustępować, a dziecko rozpłakało się. Te objawy uspokoiły kobiety. Na stację wkrótce dojechała karetka, która zabrała niemowlę i matkę. U dziecka nie pojawiły się żadne komplikacje związane z zadławieniem.

mrud

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj