Pomagają zwierzakom, teraz sami potrzebują pomocy. Gdyńskie schronisko dla zwierząt ma problemy finansowe

Seria skomplikowanych, kosztownych operacji zwierzaków poszkodowanych w wypadkach sprawiła, że „Ciapkowo” straciło płynność finansową. Schronisko nie jest w stanie spłacić zadłużenia w lecznicach weterynaryjnych. Sytuacja stała się na tyle poważna, że pracownicy schroniska zaapelowali o wsparcie w mediach społecznościowych. – Tylko w ostatnich dwóch miesiącach trafiło do nas 9 kotów wymagających kosztownego leczenia – mówi Katarzyna Kownacka, kierowniczka „Ciapkowa”. – Oczywiście, takie sytuacje zdarzały nam się wielokrotnie, ale jeszcze nigdy na tak dużą skalę w tak krótkim czasie. Wszystkie przeszły już zabiegi operacyjne, ale wygenerowało to nam ogromne zadłużenie w lecznicach, z którym nie jesteśmy w stanie sobie poradzić. Stąd też nasz apel o wsparcie – mówi.

Z kolei Aleksandra Botur, specjalistka do spraw adopcji kotów w „Ciapkowie” podkreśla, że oprócz kosztów operacji, dużym wysiłkiem finansowym jest też rehabilitacja zwierzaków.

KAŻDY MOŻE POMÓC

– Koty miały bardzo poważne obrażenia – otwarte złamania, urazy wielonarządowe i tym podobne kwestie. Ich dojście do zdrowia wymaga długotrwałej i kosztownej rekonwalescencji. Dlatego też liczymy na każde możliwe wsparcie, czy to finansowe, czy w postaci karmy, odżywek, bądź materiałów opatrunkowych – mówi Aleksandra Botur.

„Ciapkowo” od 13 lat prowadzone jest przez Ogólnopolskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami Animals. Schronisko utrzymuje się z dotacji miasta oraz darowizn. Nie brakuje w nim też kotów przeznaczonych do adopcji. Na nowych właścicieli czeka około 70 zwierzaków.

WIĘCEJ INFORMACJI MOŻNA ZNALEŹĆ TUTAJ.

Marcin Lange/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj