Milion złotych przeznaczone na usuwanie łachy przy molu w Sopocie. „Naukowcy ostrzegali”

Ponad mln zł może kosztować usuwanie piasku przy molu w Sopocie. Taka kwota ma zostać zabezpieczona w budżecie miasta na przyszły rok. Piasek zbiera się od strony zbudowanej w 2011 roku mariny. Jego nadmiar usuwano już dwukrotnie. Gmina wydała na to około 370 tys. zł.

– Zaplanowane zadanie (usuwanie piasku – przyp red.) będzie realizowane wspólnie z Urzędem Morskim w Gdyni. O tym, jakie będą faktyczne koszty tego przedsięwzięcia, będziemy mogli powiedzieć dopiero po przeprowadzeniu procedury przetargowej (przeprowadzi ją Urząd Morski w Gdyni – przyp. red.). Wkład gminy będzie stanowił 33 proc. – mówi Anna Dyksińska z Urzędu Miasta Sopotu.

„MOLO NAD PIASKIEM”

Budżet na przyszły rok nie został jeszcze uchwalony, ale informacja o tym, że na walkę z tworząca się łachą miasto chce przeznaczyć 1 mln 150 tys. zł wywołała dyskusje.

– Łacha przy sopockim molu rośnie od 2011 roku, kiedy oddano do użytku marinę, która służy jedynie osobom spoza Sopotu i Trójmiasta. Od samego początku naukowcy, m.in. z Instytutu Oceanologi Polskiej Akademii Nauk ostrzegali władze Sopotu o zagrożeniu. Ich głos zignorowano. Teraz, po latach, mamy smutny pomnik rządów Jacka Karnowskiego. Przypomnę, że sama budowa mariny kosztowała ponad 71 mln zł. Jest to gigantyczna kwota, która mogła zostać wykorzystana w dużo lepszy dla mieszkańców sposób. Wtedy nikt jeszcze nie mówił, jakie dodatkowe koszty poniesie społeczność lokalna. Czy wykopywanie piasku, który zaraz zostanie naniesiony, ma jakikolwiek sens? Uważam, że to walka z wiatrakami. Dwa lata temu koszt usuwania łachy wyniósł ponad 700 tys. zł. Teraz  mowa już o ponad mln zagwarantowanych środków w budżecie. Czy w wyniku działań prezydenta nie będziemy mieli mola nad wodą, ale nad piaskiem? – mówi sopocki radny PiS Paweł Petkowski.

„MAGICZNE MIEJSCE”

Urzędnicy wskazują na zalety mariny, i nie chodzi tu tylko o możliwość cumowania łodzi a o funkcję ochronną wobec mola.

– Wybudowanie sopockiej mariny sprawiło, że chroniona jest ostroga mola. To jest istotne przy bardzo silnych wiatrach. Niegdyś można było zobaczyć deski pływające po całej zatoce, teraz konstrukcję pomostów i ostrogi chroni falochron. Mamy także 100 dodatkowych miejsc do cumowania. Szkoli się ok. 240 młodych żeglarzy, właśnie dzięki temu miejscu. Jest to też przepiękne, wyjątkowe, magiczne miejsce do spacerów zarówno dla mieszkańców Sopotu, którzy na molo wchodzą przez cały rok za darmo, ale też dla gości – kuracjuszy i turystów – mówi Anna Dyksińska.

MARINA, MOLO I TOMBOLO

O tworzącej się „wyspie” przy molu w Sopocie mówi się już od kilku sezonów. Miejscy działacze, podobnie jak radny Petkowski, przywołują wypowiedzi Instytutu Oceanologii PAN, którzy ostrzegali, że budowa mariny może mieć wpływ na rozkładanie się energii fal morskich.

– To tak zwany efekt „tombolo” – mówił w roku 2014 profesor Stanisław Massel z Instytutu Oceanologii PAN dziennikarzom Radia Gdańsk. – Pojawił się on wraz z postawieniem przy molu mariny. Jej ściana powoduje, że uderzające o nią fale tracą energię i przenoszą piasek w kierunku mola. Zmniejszanie się tej energii powoduje jednocześnie brak możliwości podtrzymywania cząstek zawieszonych w wodzie. I one po prostu opadają. A gdzie? Oczywiście w cieniu mariny.

Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj