Zginęli oskarżeni o sabotaż, którego najprawdopodobniej nie było. W piątek tczewianie upamiętnili rozstrzelanych przed osiemdziesięcioma laty mieszkańców. Egzekucja miała miejsce przy dzisiejszej ulicy Lecha, która wtedy nazywana była świńskim rynkiem.
W egzekucji, do której doszło 24 stycznia 1940 roku, życie straciły osoby, które Niemcy oskarżyli o sabotaż i podpalenie wozów pocztowych.
FAŁSZYWE OSKARŻENIA
Pożar, który miał miejsce w nocy poprzedzającej egzekucję, prawdopodobnie wybuchł w wyniku zaprószenia ognia. Nie wiadomo więc, czym Niemcy kierowali się, wskazując odpowiedzialnych za rzekomy sabotaż.
– Podejrzewamy, że były to osoby, które wcześniej zostały negatywnie zapamiętane przez miejscowych Niemców. Okupanci doszli do wniosku, że będzie to dobra okazja do zastraszenia polskich mieszkańców Tczewa – mówi Łukasz Brządkowski ze stowarzyszenia Dawny Tczew.
Po krótkim przesłuchaniu Polaków przewieziono na świński rynek, czyli plac przy dzisiejszej ulicy Lecha. Tu zostali rozstrzelani.
MIEJSCE PAMIĘCI
Od 1945 roku w miejscu egzekucji znajduje się pamiątkowa tablica. 4 lata temu, z inicjatywy Dawnego Tczewa i przy wsparciu władz samorządowych, tablicę wymieniono, poprawiając znajdujące się na niej nazwiska i daty urodzenia ofiar egzekucji.
– Uroczystości w miejscu mordu odbywają się od ośmiu lat. Spotykamy się i zapalamy po jednej świecy dla każdej z ofiar egzekucji – mówi Wojciech Giełdon z Dawnego Tczewa.
W piątkowej uroczystości z okazji 80. rocznicy egzekucji wzięli udział krewni pomordowanych, przedstawiciele władz samorządowych, strażacy z OSP i mieszkańcy Tczewa.
Wojciech Stobba/ak