„Człowiek niezwykły i dobry przyjaciel, który nie był obojętny na los drugiej osoby”. Maciej Kazienko wspomina Macieja Płażyńskiego

Wspominamy osoby, które 10 lat temu zginęły w katastrofie pod Smoleńskiem. Wśród nich był Maciej Płażyński, Marszałek Sejmu, poseł, wojewoda gdański i społecznik. O jego życiu i pasjach w rozmowie z Andrzejem Urbańskim opowiada Maciej Kazienko, najbliższy współpracownik Macieja Płażyńskiego.

– To był człowiek niezwykły, osoba, która potrafiła znakomicie zarządzać swoimi obowiązkami. Potrafił też słuchać, rozmawiać i był dobrym przyjacielem. W Gdańsku studiował prawo i tu spotkał się z opozycją, z ruchem oporu, który na Pomorzu zawiązał się dość szybko. Maciej Płażyński był związany z Ruchem Młodej Polski, także podczas stanu wojennego działał w opozycji – wspomina Maciej Kazienko.

 

 

Wszyscy mówią, że Maciej Płażyński był dobrym gospodarzem regionu. Co po nim pozostało? – Bycie pierwszym niekomunistycznym wojewodą za czasów SLD nie było łatwe. Zostawił po sobie spory dorobek, jeśli chodzi o inwestycje, które powstawały w czasach, kiedy jeszcze nie było mowy o środkach europejskich. Jego decyzje związane np. z komunalizacją mienia państwowego i przekazywanie je gminom czy pierwsze prywatyzacje to rzeczy, które do tej pory kwitną. Należy tu wspomnieć budowę trasy W-Z, która ominęła ruch w centrum gdańska, budowę mostu wantowego czy przekazanie Uniwersytetowi Gdańskiemu terenu pod budowę kampusu – dodaje.

Ważną sprawą w jego całej aktywności było dostrzeganie człowieka. – Był jednym z wojewodów, który najlepiej radził sobie z bezrobociem, aktywnie działał na polu budowy nowych miejsc pracy. Jego hasłem, które mu przyświecało, było „W Polsce nie ma ludzi niepotrzebnych” – podkreśla Kazienko.

POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY:

 

RG

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj