Słoma płonie nawet na przyczepach. Wyjątkowo suche tegoroczne lato przysparza wiele pracy strażakom. Do pożarów rżysk wyjeżdżają kilka razy dziennie.
Rekordowe pożary pól i ściernisk na Pomorzu. Tego lata strażacy brali udział już w ponad 200 takich rolniczych interwencjach. Tylko w sierpniu było ich 180. – Żniwa się nie skończyły, a pożarów jest niemal tyle, co w całym ubiegłym roku – mówi młodszy asp Piotr Basarab z pomorskiej straży pożarnej. Wówczas było ich 236.
„NIEŚWIADOME ZAPRÓSZENIA OGNIA”
– Płoną maszyny, płoną pola i duże areały. W każdym z powiatów są takie pożary. Przyczyny są różne. Mam nadzieję, że jak najmniej jest związanych z podpaleniami, ale dużo z awariami maszyn i nieświadomym zaprószeniem ognia przez niedopałki czy gorące tłumiki spalin – ocenia strażak.
Słoma ma przy takiej pogodzie wilgotność poniżej 10 proc. – Dużo nie trzeba. Pożar rozprzestrzenia się bardzo szybko. Po osiągnięciu odpowiedniej powierzchni i siły, sam się napędza przez prądy powietrzne. Nie potrzeba wiatru. Jeśli płonie zboże na pniu, trudno opanować taki żywioł. Kluczem jest stworzenie granicy dla ognia. Pomagają też rolnicy – mówi Piotr Basarab.
„WIELKA POMOC ROLNIKÓW”
– W większości przypadków bronimy albo sąsiednich pól, albo lasu do którego pożar się zbliża lub ewentualnie zabudowań. Bardzo wielka pomoc rolników, którzy używają swoich maszyn, podczepiają pługi którymi robią pasy zmineralizowane przed frontem pożaru. Jeśli nie ma pomocy rolników, angażujemy coraz większe siły – mówi strażak.
W tym roku ratownicy na szczęście nie stracili żadnego wozu. W ubiegłych latach zdarzały się takie przypadki. W 2020 roku strażacy odnotowali także 24 pożary maszyn rolniczych. W 2019 roku takich przypadków było 15.
Sebastian Kwiatkowski/mm