W weekend ktoś wszedł na prywatną działkę i ściął prawie 20 dorodnych świerków i sosen. Właścicielka nieruchomości wyceniła straty na 150 tysięcy złotych. Jej ogród wygląda teraz jak po przejściu huraganu. Pani Ewa podejrzewa, że sprawcą jest jej sąsiad.
– Jak już kupiłam działkę, to sąsiad mi powiedział, że chciałby, abym przecięła drzewa. Powiedziałam mu wtedy, że jeszcze się nawet nie zajęłam domem, jeszcze dobrze nie zamieszkałam, a pan już mi każe przycinać drzewa. No i najwyraźniej podczas mojej nieobecności wszedł na tę działkę i wyciął drzewa w pień, do samej ziemi – mówiła pani Ewa.
„JESTEM ZDRUZGOTANA”
– Moja działa jest cała usłana gałęziami i tym, co mu było niepotrzebne. Całe grube drewna są już przerzucone na jego działkę. Pocięte i gotowe do palenia. Jestem zdruzgotana. Od trzech nocy nie śpię, bo tego nie da się opisać. Ja nawet nie chodzę na tył domu, bo jestem tak roztrzęsiona i znerwicowana – wyznała poszkodowana właścicielka działki.
– Straty wyceniam na 150 tysięcy złotych. Już nie mówię o tych moralnych. Dziś po prostu musiałam zasłonić okno od strony ogrodu, bo nie mogę na to patrzeć. To wygląda tak, jakby tu przeszło tornado, co kiedyś nawiedziło Kaszuby. Ten widok chwyta mnie za serce – tłumaczyła pokrzywdzona kobieta.
(Fot. archiwum prywatne)
Naszemu reporterowi nie udało się porozmawiać z sąsiadem pokrzywdzonej kobiety. Policja dziś wszczęła dochodzenie w tej sprawie. Za zniszczenie mienia grozi 5 lat więzienia.
Grzegorz Armatowski/ap