Proces syna Ryszarda Krauzego odroczony. Sprawą, zamiast sędziego, zajmie się mediator

W sprawie Aleksandra K., syna biznesmena Ryszarda Krauzego, któremu prokuratura zarzuca zaatakowanie dziennikarzy TVP, zostanie przeprowadzone postępowanie mediacyjne. Jeszcze przed rozpoczęciem procesu wnioskowali o to obrońcy Aleksandra K., a po wyrażeniu zgody przez pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego, Sąd Rejonowy w Gdyni przychylił się do wniosku, odraczając jednocześnie proces do 10 czerwca.


Na porozumienie się strony będą miały 30 dni. – Mediacje najpewniej rozpoczną się w przyszłym tygodniu, a zajmie się nimi wskazany przez sąd mediator – mówi mec. Piotr Bednarczuk, jeden z obrońców Aleksandra K. – Ewentualne zawarcie porozumienia może mieć wpływ na postępowanie sądowe, a zwłaszcza na ewentualny wymiar kary – dodaje.

Z kolei pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego wskazuje, że porozumienie jest jak najbardziej możliwe. – Ustaliliśmy pewne ramowe założenia w sprawie mediacji i będziemy o tym rozmawiać – mówi mec. Artur Wdowczyk. – Wydaje mi się, że jesteśmy na dobrej drodze do pojednania. Chcą tego obie strony, więc jestem optymistą w tej sprawie – przekonuje.

OKOLICZNOŚCI ZDARZENIA

Przypomnijmy, do zdarzenia doszło 15 października ubiegłego roku przed posesją Ryszarda Krauzego na Kamiennej Górze w Gdyni. To właśnie tego dnia agenci CBA przeszukali dom biznesmena, po czym zawieźli go na przesłuchanie do prokuratury w Poznaniu w związku z podejrzeniem udziału w wyprowadzeniu pieniędzy ze spółki Polnord. Już po tym syn Ryszarda Krauzego miał przed posesją zaatakować ekipę TVP, a operatora najpierw uderzyć pięścią w głowę, a gdy ten upadł, Aleksander K. miał kopnąć go w głowę.

Prokuratura zarzuca synowi biznesmena trzy przestępstwa – groźby karalne wobec pracownika TVP, spowodowanie lekkiego uszczerbku na zdrowiu jednego z pokrzywdzonych oraz naruszenie nietykalności cielesnej kolejnego poszkodowanego. W śledztwie Aleksander K. przyznał się jedynie do zadania ciosu i kopnięcia jednego z poszkodowanych w głowę. Grozi mu do trzech lat więzienia. 


Marcin Lange/ako

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj