„Uchodzę za polityka o zbyt umiarkowanym języku”. Alfabet Macieja Płażyńskiego

Z Marszałkiem Maciejem Płażyńskim miałem zaszczyt zrobić kilka wywiadów. Nie był łatwym rozmówcą – wiecznie zapracowany, chyba mocno introwertyczny, a może tylko nieufny. Z czasem się jednak do mnie przekonał. I mówił chętnie, a co najważniejsze – szczerze. Czasem tylko zastrzegał, że to, czy tamto, nie jest do publikacji – rozpoczyna swoje wspomnienie o jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej Krzysztof M. Załuski. 

Rozmawialiśmy o Polonii, o przesiedleńcach, o powodach jego niezależności politycznej i o „separatyzmie” pomorskim. Ale przede wszystkim o tym, co można zrobić dobrego dla Polski – o walorach i mankamentach polskiej sceny politycznej, socjotechnice i odpowiedzialności elit.

11 lat temu, na kilka tygodni przed katastrofą smoleńską, poprosiłem pana Macieja o kolejną rozmowę. Tym razem zasugerowałem mu nieco inną formę tekstu, na przykład „Alfabet Macieja Płażyńskiego”. Pan marszałek spojrzał na mnie podejrzliwie, ale się zgodził. I myślę, że materiał mu się spodobał, bo umieścił go na swojej oficjalnej stronie, jako rodzaj manifestu.

POLITYK INNEJ EPOKI

Czytając obecnie ten tekst, odnoszę wrażenie, że marszałek Płażyński był politykiem z innej epoki, że zasady, którymi się kierował, w dzisiejszej Polsce niestety nie obowiązują. Na przykład kto dziś tak myśli o Polsce: „Chciałbym, by była otwarta na świat, z nowoczesną konkurencyjną gospodarką i z mocnym zakorzenieniem w tradycyjnym systemie wartości – z jednej strony konserwatywna, z drugiej dająca sobie radę w międzynarodowej rywalizacji, a więc solidarna i prężna gospodarczo, bo można to pogodzić.”

Jeśli wierzyć arcybiskupowi Sławojowi Głódziowi, pod koniec kwietnia 2010 Płażyński miał ogłosić swój start w wyborach prezydenckich. Niestety nie ogłosił, bo zginął. Gdyby nie doszło do katastrofy smoleńskiej, być może Polska anno domini 2021 wyglądałaby zupełnie inaczej.



ALFABET MACIEJA PŁAŻYŃSKIEGO

A jak Aborcja
Zło, łamanie podstawowego prawa do życia.

B jak Bohaterowie
Pozytywni to ci, którzy służą ojczyźnie, negatywni, którzy ją zdradzają. Pozytywnych postaci jest w polskiej historii wiele, o negatywnych nie warto wspominać.

C jak Cele
Cele zawarte w moim programie podzielić można na dwie grupy. Pierwsza to poziom regionalny, druga ogólnopolski. Znam Pomorze, wiem, co na Pomorzu trzeba poprawić, jakich inwestycji brakuje, jakie dziedziny życia warto wesprzeć w najbliższym czasie. Od przemysłu stoczniowego, poprzez infrastrukturę drogową, EURO 2012, po poprawę bezpieczeństwa zdrowotnego. Drugi poziom to cele niezmienne od roku 1990, czyli zbudowanie szerokiego obozu centroprawicowego, godzącego różne nurty centroprawicy.

E jak Epitety
W kampanii wyborczej to „chwyty wyborcze”. Polityka jest coraz ostrzejsza, coraz bardziej „medialna”. Następuje zaostrzenie języka polityki. Ważne, aby nie przekroczyć granicy wulgarności. Trzeba znaleźć sposób na ostre wyrażanie swojego zdania, na pokazanie różnic, które dzielą nas od przeciwników. Ja nie używam epitetów, które obrażałyby kogokolwiek, uchodzę raczej za polityka o zbyt umiarkowanym języku.

I jak Ideał polityczny
Na pewno chadecja. Szukanie kompromisu między indywidualną przedsiębiorczością, a budowaniem solidarnej wspólnoty opartej na tradycyjnych wartościach.

K jak Koalicja
Dobra koalicja ta taka, która daje szansę na rozwój kraju w zgodzie z wyznawanym powszechnie w Polsce systemem wartości, a więc szeroka koalicja centroprawicowa. Kiedyś mówiliśmy o koalicji obozu solidarnościowego. Jeśli żadna z partii nie uzyska po najbliższych wyborach przewagi, wystarczającej do samodzielnego sprawowania władzy, optymalnym rozwiązaniem będzie koalicja PiS-u i Platformy.

M jak Moje miejsce
W polityce szeroka centroprawica. Nie jestem patriotą jednego ugrupowania. Moim przesłaniem jest nie stanowisko, lecz działanie polegające na tworzeniu takiego obozu, który będzie dobrze służył Polsce. Jeśli miałbym się odnieść do jakiegoś zachodniego przykładu, to jest to niemieckie CDU/CSU, siostrzane partie trwale dominujące na scenie politycznej, przy jednoczesnych różnicach ideowych. Nie chodzi oczywiście o odtwarzanie niemieckiego modelu, ale w Polsce również można sobie wyobrazić dwie, trzy partie, które ze sobą współpracują, a jednocześnie w jakiś sposób ze sobą konkurują.

N jak Niemcy
Niemcy są obecnie naszym największym sąsiadem i partnerem handlowym. Są też sojusznikiem w naszych głównych sojuszach politycznych. Czy widzę zagrożenie ze strony Niemiec? Dostrzegam egoizmy narodowe wśród różnych państw, nie tylko w polityce niemieckiej, ale również francuskiej, brytyjskiej czy amerykańskiej. Nie mam złudzeń, że świat pozbawiony jest narodowych interesów. Oczekuję od polskiej polityki, żeby broniła naszych narodowych interesów, również w takich sojuszach, jakimi są Unia Europejska czy NATO.

O jak Odpowiedzialność
Podstawowa cecha, jakiej oczekuję od każdego dorosłego człowieka, a od polityka przede wszystkim. Polityka to dziedzina życia, w której odpowiedzialność jest jedną z podstawowych cech, żeby tę służbę dobrze wypełniać.

P jak Polska
Polska – moja Ojczyzna, moje miejsce na ziemi. Chciałbym, by była otwarta na świat, z nowoczesną konkurencyjną gospodarką i z mocnym zakorzenieniem w tradycyjnym systemie wartości – z jednej strony konserwatywna, z drugiej dająca sobie radę w międzynarodowej rywalizacji, a więc solidarna i prężna gospodarczo, bo można było to pogodzić.

R jak Reprywatyzacja
Naprawa krzywd wyrządzonych przez komunistów dawnym właścicielom w zakresie właściwym obecnie do spełnienia bez szkody dla finansów kraju. Źle się stało, że prezydent Kwaśniewski zawetował ustawę reprywatyzacyjną, przyjętą przez rząd AWS Jerzego Buzka. I to trzeba mu wypominać, gdyby nie to, mielibyśmy ten istotny spór za sobą. Problem reprywatyzacji jest odkładany, bo jest trudny politycznie, ale im dłużej będziemy czekać na jego rozwiązanie, tym więcej za to zapłacimy – politycznie, ale przede wszystkim materialnie. Jeśli tego szybko nie zrobimy, sprawa zakończy się przed trybunałem w Strassburgu, będą naciski polityczne, pod którymi Polska będzie musiała się ugiąć. Bo są to kwestie wynikające z praw obywatelskich, z prawa międzynarodowego.

S jak Sprawiedliwość
Sprawiedliwość jest ludzkim odczuciem jak ma wyglądać prawo. Prawo w indywidualnych wypadkach nie zawsze możliwe jest do pogodzenia z poczuciem sprawiedliwości. Prawo jest bardziej formalną stroną rzeczywistości, a sprawiedliwość bardziej emocjonalną. Dobrze, jeśli prawo pokrywa się z poczuciem sprawiedliwości.

T jak Trójmiasto
Metropolia czy trzy odrębne miasta? Na świecie są różne modele aglomeracji, co nie zmienia faktu, że w naszych realiach będziemy mieli nadal Gdańsk, Sopot i Gdynię, i to nie ulega kwestii. Powstaje natomiast pytanie, jak ustawowo władze tych miast skłonić w pewnych kwestiach do współpracy. Takich jak planowanie przestrzenne czy inwestycje ważne dla całej metropolii. Metropolia ma sens, jeśli poprawia jakość zarządzania, jeśli ułatwia nam – mieszkańcom – codzienne życie. Druga sprawa to budżet metropolii, skonstruowanie go w taki sposób, aby można było realizować przedsięwzięcia infrastrukturalne, ponadlokalne. Do tego potrzebna byłaby ustawa, która pozwalałaby te kwestie regulować. Ale oczywiście nie należy straszyć ani mieszkańców ani władz, że chcemy im zabrać samodzielność.

Z jak Zdrowie
To, co dla każdego z nas najważniejsze. Podstawowa potrzeba społeczna i wielka odpowiedzialność państwa za zapewnienie skutecznej opieki zdrowotnej, w Polsce ciągle niedoinwestowanej. Żadna reforma służby zdrowia nie da pozytywnych skutków bez pieniędzy. Jeśli chcemy mieć w służbie zdrowie standardy podobne do tych, jakie ma reszta Europy, to musimy zwiększyć nakłady.

 

Krzysztof M. Załuski/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj