Pan Rafał to samotny ojciec z Gdańska, Wychowuje dwóch bliźniaków – Marcela i Łukasza. Pilnie też potrzebuje pomocy. Mężczyzna ma grupę inwalidzką, problemy finansowe, a niedawno spłonęło mieszkanie, które wynajmował. Cudem uratował się i próbuje stanąć na nogi. Sam nie jest jednak w stanie tego zrobić.
– W głowie mam tylko jeden wielki szum. To głos ognia. Wciąż widzę te zgliszcza po pożarze. Nie zostało praktycznie nic. Wpół do siódmej jeden z synów mnie obudził. Kiedy otworzyłem oczy, to zobaczyłem, że pod sufitem mam dobry metr dymu. Nie wiedziałem, co się dzieje. To paliła się wersalka, ta na której leżałem. Chwyciłem dzieci pod pachę i natychmiast wyprowadziłem je z domu. Wleciałem ponownie do tego pomieszczenia, próbowałem gasić tapczan. Od góry się udało, ale od dołu już nie. Paliła się drewniana podłoga. Podnosząc wersalkę, tylko poparzyłem sobie rękę. Nie byłem już w stanie oddychać – relacjonuje pan Rafał.
POŻAR CHWILĘ PRZED PRZEPROWADZKĄ
– Pokój spalił się doszczętnie. Spadły tynki ze ścian, z sufitu. Tydzień wcześniej były tam wymieniane okna. Teraz do niczego się nie nadają. Popękały, przeszły odorem spalenizny. Ogień sięgnął do pierwszego piętra. Nadpalił okno u góry, zapalił się też dach. Na szczęście przyjechała straż pożarna – dodaje.
– To była sobota rano. O godzinie 13 miałem iść podpisać umowę wynajmu nowego mieszkania, bo ten dom właściciel przekazał wnukowi. On planował generalny remont, a ja miałem już umówioną przeprowadzkę. A tutaj, życiowy pech. Szczęście takie, że dzieci się uratowały – tłumaczy Pan Rafał.
TRUDNA SYTUACJA
– Mam drugą grupę inwalidzką, problemy z kręgosłupem, jestem po kilku operacjach. Nie mogę dźwigać więcej niż 5 kilogramów. W lutym udało mi się znaleźć pracę. Jestem ochroniarzem w galerii handlowej. Z powodu lockdownu w zeszłym miesiącu przepracowałem jednak jedynie cztery dni. Zarobiłem 780 złotych. To nie wystarcza nawet na skromne utrzymanie. Opłat nie brakuje – opowiada o swojej sytuacji.
– Wszystko muszę ponownie skompletować. Startuję nie od zera, a z kontem minusowym. Nawet ubrany jestem w rzeczy pożyczone od ludzi. Potrzebuję właściwie wszystkiego. Ale nie przejmuję się sobą. Na razie zbieram i wywożę wszystko ze starego domu, żeby odciążyć właścicieli – mówi.
ZBIÓRKA
Dzięki sąsiadce pana Łukasza, pani Katarzynie udało się założyć zbiórkę w internecie. Potrzeba 20 tys. złotych. To kwota, która pozwoli na nowo wystartować z „punku zero”.
– Gdyby nie dzieci to nie stałbym tutaj. Nie miałbym siły walki. To dla nich chce się żyć. To one przynoszą mi całą radość – nie kryje wzruszenia.
Zbiórka dla pana Rafała cały czas trwa. Klikając w link możemy dowiedzieć się, jak pomóc. –> LINK DO ZBIÓRKI
Czekamy również na Państwa propozycje tematów do audycji. Czym jeszcze powinniśmy się zająć? Proszę dać znać. Nasz mail to: sosreporterzy@radiogdansk.pl.
Posłuchaj całej audycji „Sos Reporterzy”:
Grzegorz Armatowski/pb