Dzięki temu niepozornemu urządzeniu w Bałtyku ubędzie śmieci. W Gdyni zamontowano pierwszego Seabina

W basenie gdyńskiej mariny zamontowano specjalny kosz na śmieci, który samodzielnie zbiera pływające odpadki. Zakup tzw. Seabina sfinansowała Fundacja Mare, skupiająca się na ochronie ekosystemów morskich, a w szczególności wód Morza Bałtyckiego.

Wymyślony pięć lat temu przez australijskich surferów Andrew Turtona i Pete’a Ceglinskiego Seabin to niepozorne urządzenie, przypominające wiadro z tubą i siatką. Zasysając wodę, zbiera pływające na powierzchni śmieci i nieczystości, które po wypompowaniu wody pozostają w zbiorniku. Mieści się tam 20 kilogramów odpadów, które trzeba później usunąć ręcznie. Co ważne, za pomocą specjalnych filtrów jest w stanie „wysysać” z wody także oleje i substancje ropopochodne.

ROCZNIE NAWET PÓŁTOREJ TONY ŚMIECI

– Gdyńskiego Seabina zamontowaliśmy w narożniku mariny, pomiędzy falochronem wschodnim a stacją benzynową – wyjaśnia Olga Sarna, prezes Fundacji Mare. – To miejsce, do którego prądy wodne spychają śmieci, więc liczymy, że urządzenie się sprawdzi i pracownicy mariny będą mieli pełne ręce roboty z opróżnianiem go – dodaje ze śmiechem.

Koszt Seabina to około pięć tysięcy złotych. Ten w Gdyni jest czwartym w Polsce. Wcześniej dwa takie urządzenia zamontowano w Gdańsku, a jedno w Łebie. Według wyliczeń, rocznie Seabin jest w stanie wyłowić z wody nawet półtorej tony śmieci.

Marcin Lange/mw

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj