Pnącza przy słupach trakcyjnych w Gdańsku pomysłem na zazielenienie miasta. „Są estetyczne i pełnią różne funkcje”

Zazielenienie słupów trakcyjnych to pomysł, jaki na wzór Gdyni chce wprowadzić wzdłuż głównych arterii Gdańska Łukasz Hamadyk. Prezes Stowarzyszenia Gdańsk Tworzą Mieszkańcy wystosował pismo do prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz, w którym proponuje podjęcie działań, prowadzących do zasadzenia roślinności przy słupach trakcyjnych.

Proponowane słupy, na których miałaby się pojawić zieleń, znajdują się przy ul. Marynarki Polskiej, ul. Krasickiego czy al. Armii Krajowej. 

Sam pomysł nie jest nowy. Podobna inicjatywa została już zrealizowana w Gdyni. – Widziałem takie pnącza na głównych arteriach miasta – mówi Łukasz Hamadyk. – Wygląda to estetycznie i spełniał rozmaite funkcje. W Gdańsku mamy duży problem z zabetonowaniem, jest też kwestia ciągłych wycinek drzew, więc wiele takich słupów można byłoby „zabudować” roślinnością – dodaje. 

Podaje też propozycje miejsc, gdzie takie rośliny mogłyby się znajdować. – To chociażby ul. Marynarki Polskiej, ul. Krasickiego, aleja Armii Krajowej, droga przez Most Siennicki aż na Stogi. Mamy mnóstwo miejsc, gdzie tego typu roślinność powinna zostać zasadzona – zapewnia.

CO DAJE NAM ZIELEŃ?

Roślinność w mieście, jak przekonuje Łukasz Hamadyk, ma m.in. zastosowanie ochronne, ponieważ przyczynia się do poprawy jakości powietrza. Poza tym ochrania mury przed wiatrem i słońcem, a także – co w Gdańsku jest bardzo ważne – pobiera nadmiar wody, gromadzącej się po opadach w okolicach fundamentów budynków. Bardzo ważną sprawą jest także kwestia zmniejszania temperatury i tworzenia możliwości funkcjonowania tam organizmów żywych. Takie pnącza są w praktyce samowystarczalne. 

– Koszty nie są współmierne do korzyści, które można osiągnąć, a miasto stać na to – przekonuje Łukasz Hamadyk. – Jako rada dzielnicy zgłaszaliśmy też pomysł zielonych torowisk, aby wchłaniały wodę i komponowały się z pnączami – podkreśla. 

Jednocześnie zaznacza, że nie jest to alternatywa dla wycinanych drzew, a element dodatkowy, który powinien zostać wprowadzony. – Mieszkańcy zawsze są za tym, aby było więcej zieleni. Na pewno taki pomysł przypadnie im do gustu – przekonuje. – Jeśli ktoś myśli, że to fanaberia, warto wybrać się do Gdyni, gdzie są już dwa tysiące pnączy, a planowane są kolejne. Zieleń nas potrzebuje, a my potrzebujemy jej – podsumowuje.

Dodaje, że to szansa dla radnych, aby zrobili coś dla środowiska ponad podziałami, a niedużym nakładem finansowym mogą znacznie poprawić sytuację w mieście.

Marta Włodarczyk/tm

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj