Czy Najwyższa Izba Kontroli zajmie się Gdańskimi Nieruchomościami? Działacze partii Razem stają w obronie mieszkańców lokali komunalnych

razem gdansk

Skargę do Najwyższej Izby Kontroli na Gdańskie Nieruchomości złożyli działacze partii Razem. Wskazują na nieprawidłowości w nadzorowaniu i przydzielaniu mieszkań socjalnych w Gdańsku, a także niegospodarne zarządzanie powierzonym mieniem.

W czasie poniedziałkowej konferencji prasowej działacze podsumowali swoje interwencje w obronie mieszkańców Trójmiasta.

– Problem mieszkaniowy dotyczy całej Polski, ale w Trójmieście widać jak w soczewce, że gdy odda się kwestię mieszkań wyłącznie wolnemu rynkowi, to wszystko staje na głowie – mówiła Anna Górska z zarządu krajowego Razem i jednocześnie liderka ugrupowania na Pomorzu. – Mieszkania w Trójmieście są dzisiaj droższe nawet niż w Warszawie. Przez wzrost popularności tzw. najmu krótkoterminowego szaleją ceny najmu długoterminowego. W dużej mierze jest to wina miast, które nie realizują swojego podstawowego zadania, czyli zapewnienia mieszkankom i mieszkańcom dachu nad głową, a w rosnących cenach mieszkań upatrują powodu do dumy.

Działacze Razem podkreślają także, że natychmiastowych zmian wymaga sposób zarządzania zasobem komunalnym. Dlatego zdecydowali się zaskarżyć miejski zakład Gdańskie Nieruchomości do Najwyższej Izby Kontroli. Przedmiotem skargi „nieprawidłowości w nadzorowaniu i przydzielaniu lokali socjalnych na terenie gminy Gdańsk oraz niegospodarne zarządzanie powierzonym mieniem i przewlekłe załatwianie spraw”. Razem domaga się kontroli m.in. pod kątem przeprowadzonych remontów, wyboru ich wykonawcy, zasad przyznawania mieszkań osobom z niepełnosprawnościami czy jawności danych dotyczących liczby mieszkań w zasobie miejskim.

„W GDYNI NIE LEPIEJ”

Jakub Żynis, aktywista miejski i członek Razem Gdynia, zwrócił uwagę, że problemy mieszkaniowe dotyczą także Gdyni. Jak mówił, przez 20 lat rządów prezydenta szczurka z Gdyni wyprowadziło się 25 tysięcy mieszkańców, a w tym samym czasie sąsiednie gminy urosły o 40 tysięcy. Samo Śródmieście Gdyni straciło 1/3 mieszkańców.

– Stare, dobrze skomunikowane centralne dzielnice się wyludniają, a rośnie liczba ludzi na obrzeżach i w gminach ościennych. Oznacza to ogromne koszty i straty dla miasta. Strata 25 tysięcy mieszkańców to 50 mln złotych mniej w budżecie miasta. Wyprowadzanie się na obrzeża to setki milionów złotych wydane na budowanie nowej infrastruktury: dróg, szkół, kanalizacji – tłumaczył Żynis.

Działacze partii Razem w czasie konferencji prasowej (fot. Radio Gdańsk/Piotr Puchalski)

Żynis zauważył, że Gdynia sprzedaje miejskie grunty w atrakcyjnych centralnych lokalizacjach, „żeby łatać dziury w budżecie wywołane latami niegospodarności”.

– Na terenach tych powstają mieszkania, które są poza zasięgiem większości gdynian. Jeśli chcemy, żeby nasze miasto się rozwijało, a młodzi nie uciekali do sąsiednich gmin, to musimy zacząć oferować im lepsze warunki do życia. Czas zapewnić im wolność, jaką daje wynajem, ale bez niepewności, która cechuje rynek prywatny. Miasto musi przestać sprzedawać swoje ziemie i zacząć budować na nich wysokiej jakości mieszkania na wynajem w przystępnych cenach – stwierdził działacz Razem.

WNIOSEK DO WOJEWODY

Magdalena Zglenicka, członkini zarządu okręgu gdyńskiego partii Razem mówiła, że mimo obowiązków wynikających z przepisów dotyczących budownictwa komunalnego oraz nabywania lokali pod najem komunalny, miasto wyzbywa się ich ze swoich zarówno poprzez sprzedaż jak i wyburzenie.

Według przytaczanych przez nią danych, w latach 1998-2020 gmina nabyła jedynie 21 lokali oraz wybudowała 138 mieszkań, jednocześnie sprzedając i wyburzając 3770. Na przestrzeni ostatnich 22 lat, gmina utraciła łącznie 3611 lokali, co stanowi spadek o ponad 1/3 zasobu mieszkaniowego. Na przestrzeni ostatnich 15 lat gmina tytułem odszkodowań wskutek niewywiązywania się obowiązku dostarczenia lokalu socjalnego była zobowiązana wypłacić 12 591 699 zł.

– Przy prawidłowym zagospodarowaniu tej kwoty gmina mogłaby chociażby częściowo odpowiedzieć na zapotrzebowanie lokalowe. Ze względu na to i inne rażące zaniedbania w zakresie polityki mieszkaniowej złożyliśmy do Wojewody Pomorskiego wniosek o zastosowanie czynności nadzorczych wobec organów Gminy Miasta Gdynia. Najwyższa pora, żeby miasto, które określa się jako przyjazne, w końcu zadbało o swoich mieszkańców – mówiła Drywa.

GŁOS MIESZKAŃCÓW

W spotkaniu udział wzięli także mieszkańcy. O swoje sytuacji opowiadał Krzysztof Łuczkiewicz, gdańszczanin z Dolnego Miasta mieszkający przy ul. Sempołowskiej. Jak mówił, jego mieszkanie jest w złym stanie, pojawił się grzyb, nie działają instalacje:

– Działania władz na Dolnym Mieście sprowadzają się do upiększania reprezentacyjnych głównych ulic i stojących przy nich kamienic, oraz kamuflowania rozpadających się oficyn na ich zapleczu. Mam orzeczony znaczny stopień niepełnosprawności i od lat nie mogę korzystać z wózka inwalidzkiego, bo uniemożliwiają to kręte i strome schody na klatce schodowej. Od ponad 6 lat wnioskuję o wymianę zajmowanego mieszkania komunalnego. Według lekarzy stan techniczny, brak ogrzewania i ogromne zagrzybienie ma niszczący wpływ na moje zdrowie. Nabawiłem się astmy, POChP, a w końcu również raka układu oddechowego. Gdyby nie pomoc przewodniczącej Aleksandry Kulmy i działacza Tomasza Rurkowskiego pewnie leżałbym już Cmentarzu Łostowickim.

Łuczkiewicz poinformował, że na tę chwilę miasto zapowiada remont lokalu, ale nie podaje żadnych terminów oraz zakresu prac.

SPRZEDANI Z KAMIENICĄ

Poniedziałkowa konferencja odbyła się przed kamienicą przy ul. Grunwaldzkiej 597, która 5 lat temu została sprzedana razem z lokatorami nieznanemu właścicielowi. Mieszkańcy kamienicy są według prawa bezdomni, a właściciel kamienicy ma na różne sposoby utrudnić im życie. Wskazują oni, że doszło nawet do podpalenia. Wyłączana jest im także woda, gdyż nie będąc właścicielami, nie mają umów, dzięki którym mogliby płacić rachunki.

– Przez tyle lat nie można dowiedzieć się, czyj jest budynek? To jest chore, to układ w Gdańsku. Urząd i sąd nie mogą znaleźć winnego tej sytuacji? Wodę nam odkręcili, bo mecenas Płażyński poszedł do prokuratury. My mieszkamy teraz, jak byśmy mieszkali w squacie. Pani prezydent powiedziała mi kiedyś, że ten budynek nigdy nie należał do nich – mówi jeden z mieszkańców.

– Pani prezydent odwiedziła raz mieszkańców, aby im zagrozić sprawą w prokuraturze, jeśli dalej się będą upominać o swoje prawo do dachu nad głową. W imieniu młodych, apeluję do władz miasta: jeśli chcecie realnie działać na rzecz mieszkańców, to tramwaje z napisem „wspieram kobiety” nie wystarczą. Potrzebne są realne działania, które będą chronić każdego niezależnie stanu materialnego, pochodzenia i kapitału – mówiła działaczka Razem Stefania Gajcy.

RAZEM INTERWENIUJE

Skarga do NIKu i wniosek do wojewody to nie pierwsze działania Razem w trójmiejskich sprawach mieszkaniowych. W czerwcu posłanka Magdalena Biejat zwróciła się w trybie interwencji poselskiej do Prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz z pytaniem o zakres remontów gdańskiego zasobu mieszkaniowego.

– Wciąż czekamy na odpowiedź. Wiemy, że w tej sprawie interweniowali już lokalni działacze, ale te informacje wciąż są owiane tajemnicą. A przecież w sprawach wydawania publicznych środków nie może być takich tajemnic – mówiła Biejat. – Jeśli nie uda się uzyskać informacji w drodze interwencji, podejmiemy kolejne kroki. Będziemy też bacznie przyglądać się losom skargi administracyjnej, którą gdyńskie Razem składa na prezydenta Szczurka – zapowiedziała posłanka.

 Przeczytaj także: „Chcemy żyć w godnych warunkach”. Mieszkańcy kamienicy we Wrzeszczu apelują do Gdańskich Nieruchomości [INTERWENCJA]

Oprac. Piotr Puchalski
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj