Kopał nory, plądrował ogrody i wyjadał kotom karmę. Na Witominie ekopatrol złapał borsuka. „One ewidentnie, tak jak dziki, się przyzwyczajają”

W miastach coraz częściej pojawiają się nie tylko dziki, ale również borsuki. Do ludzkich siedlisk tych wszystkożerców przyciąga przede wszystkim wykładany przez ludzi pokarm. We wrześniu kolejnego borsuka na Witominie złapał gdyński ekopatrol. 

Z prośbą o pomoc w ujęciu borsuka zwrócili się do strażników miejskich mieszkańczy. Drapieżny ssak kopał nory i plądrował ogrody przy ulicy Długiej na Witominie. Zwierzę wyjadało też pokarm kotom. Zgłoszenie, podobnie jak wiele wcześniejszych, zakończyło się interwencją ekopatrolu, który łapie zwierzęta chwytakiem lub pojmuje do klatki żywołapki, w której umieszczany jest pokarm o intensywnym zapachu. Następnie zwierzęta wywożone są do lasów Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego.

CORAZ WIĘCEJ BORSUKÓW

Borsuki pojawiają się w miastach coraz częściej. Zgłoszenia na temat nieproszonych gości ekopatrol gdyńskiej straży miejskiej otrzymywał także w maju 2020 i marcu 2019 roku. Zwierzęta zamieszkiwały w piwnicach i budkach dla kotów, robiąc w nich swoje własne porządki. Przyczyną ich wizyt często jest poszukiwanie darmowej stołówki, czyli pokarmu wyłożonego przez ludzi. Nieproszeni goście to oportuniści kulinarni, którzy zjedzą zarówno dżdżownice, niewielkie gryzonie, jak i jedzenie przeznaczone dla zwierząt miejskich – ptactwa i kotów.

– Od lat jest taki trend, że borsuki pojawiają się przy mieście, czy wręcz przy zabudowaniach. One ewidentnie, tak jak dziki, się przyzwyczajają. Związane jest to z inteligencją tych zwierząt. Wszystkie zwierzęta generalnie się przyzwyczajają do ludzi, a borsuki są na czele stawki, zaraz za dzikami i lisami. One się rozmnażają w stałym progresie, a miejsc w lesie, gdzie mogą mieszkać, jest ograniczona ilość, dlatego młode borsuki szukają miejsca, gdzie mogłyby założyć rodziny. A tak się składa, że wokół jest miasto. One się uczą, że w mieście im nic nie grozi, że jest bezpiecznie i jest pokarm – mówi Witold Ciechanowicz z Nadleśnictwa Gdańsk.

NALEŻY ZACHOWAĆ OSTROŻNOŚĆ

Gdyński magistrat przypomina, że borsuk to drapieżnik, który w sytuacji stresowej może poważnie zranić człowieka, dlatego przy bliskim spotkaniu z nim należy zachować ostrożność. Szczególnie uważać powinniśmy, gdy zobaczymy dzikie zwierzęta, które łaszą się do ludzi, pozwalają brać się na ręce i głaskać – mogą być chore na wściekliznę. Gdy w naszej okolicy pojawi się nieproszony gość, należy skontaktować się z ekopatrolem straży miejskiej. Warto też jednak zapobiegać ich wizytom, poprzez odpowiednie wykładanie pokarmu dla innych zwierząt.

– Apelujemy do mieszkańców Gdyni dokarmiających zwierzęta o wykładanie pokarmu tak, aby inne gatunki nie miały do niego dostępu. Przy spotkaniu borsuka lub innego dzikiego zwierzaka, nie należy podchodzić i nie drażnić. Zwierzęta z natury same nie atakują, nie zaczepiają ludzi, one żyją swoim rytmem. Każda nasza ingerencja, czyli próba spłoszenia, złapania, dotknięcia czy pogłaskania zwierzęcia może spowodować to, że zwierzę się przestraszy, wtedy może stać się agresywne – mówi Leonard Wawrzyniak z gdyńskiego ekopatrolu.

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj