Miały być zmiany, a dalej są kolejki. Pacjenci przychodni „Nowy Chełm” wciąż nie mogą dostać się do lekarza [SOS REPORTERZY]

Pół roku temu na prośbę pacjentów reporter Radia Gdańsk pojechał do przychodni lekarskiej przy ulicy Chałubińskiego na gdańskim Chełmie. Ludzie skarżyli się tam na to, że aby zarejestrować się do lekarza, trzeba stać w długich kolejkach od świtu. Wracamy do tego tematu, ponieważ – jak mówią pacjenci – poprawy nie widać, a wręcz jest jeszcze gorzej. Na zlecone przez lekarza badania także trzeba długo czekać. – To nienormalne. Jakiś kosmos. Od dwóch dni sąsiadka z chorym dzieckiem próbuje się zarejestrować do lekarza i nie ma takiej możliwości. Ja mam przez dwa dni ponad sto połączeń do przychodni. Wszystkie nieodebrane, bo jest ciągle zajęte. To rozpacz. Podziwiam te mamy, które mają w domu trójkę dzieci. Wystarczy, żeby w przedszkolu jedno zachorowało. Stoję właśnie za taką osobę w kolejce, bo ona nie ma możliwości wyjść. Pomagam z dobrego serca, bo wiem, że inaczej do lekarza się nie dostanie. Dzisiaj próbuję trzeci dzień. Wczoraj przed dziewiątą nie było już miejsc nawet na następny dzień. Kazano mi przyjść jutro o siódmej. Przyszłam pół godziny wcześniej i mam nadzieję, że mi się uda. Nie wyjdę, bo ten dzieciak potrzebuje pomocy – tłumaczy jedna z kobiet w kolejce.

GŁOSY Z KOLEJKI

– Stoję od szóstej. Telefoniczna rejestracja wprawdzie jest, ale szanse na dodzwonienie są marne. Trzeba przyjść i odstać swoje. Tak jest raczej zawsze. Mąż pojawił się chwilę później i już nie zarejestrował się do żadnego lekarza. Wszyscy się burzą. Jakie tu bywają kolejki, a osiemdziesięcioletnia „młodzież” musi stać. Mi jest po prostu zimno, a gwarancji dostania się do lekarza nie ma. Z badaniami nie jest lepiej. Żeby pobrać krew i mocz, trzeba czekać nawet rok. Na badania w trybie cito trzeba czekać dwa tygodnie, na te mniej pilne to i miesiąc. To nie jest normalna sytuacja. W innych dzielnicach miasta laboratoria pracują na bieżąco. Myślę, że to kwestia złej organizacji pracy. Kierownictwo nieudolnie zarządza, bo ten problem trwa już od dłuższego czasu. To jest skandal – skarżą się inne osoby z kolejki.

WIZYTY NALEŻY REGLAMENTOWAĆ?

Zadzwoniliśmy zatem do przychodni „Nowy Chełm”. Udało nam się połączyć z Hanną Smolarską, dyrektorem placówki. Pół roku temu usłyszeliśmy, że ma być lepiej. Dlaczego więc tak się nie stało?

– Czy nie jest lepiej? Trudno powiedzieć. Znowu jest to moment, kiedy mamy zwiększoną liczbę zgłaszających się pacjentów, bo infekcji też jest więcej. Same formy rejestracji pacjentów do przychodni się nie zmieniły. Mamy wiele ułatwień. Można rejestrować się online. Internetowe zapisy cały czas obowiązują. Nieprawdą jest to, że tylko u nas są utrudnienia. W tym okresie wszędzie sytuacja jest zbliżona. Kolejki u nas są pozostałością dawnych zwyczajów, kiedy pacjenci przychodzili zawsze, aby zarejestrować się osobiście. Wiele osób nie wykorzystuje innych form zapisów. U nas proces rejestracji jest taki, że na jednego pacjenta z kolejki przypada jeden telefon. Myślę, że problem będzie się powtarzał, ale nie leży on tylko po stronie przychodni. Pamiętajmy, że niektórzy pacjenci stoją od rana tylko po to, żeby pobrać recepty na leki. Robią to co kilka dni, a my nie mamy żadnych narzędzi do tego, żeby to zweryfikować albo odmówić. W żartach powiedziałam kiedyś o reglamentacji wizyt, oczywiście z wyłączeniem pacjentów, którzy tego lekarza naprawdę potrzebują. Apeluję więc o zrozumienie i rozsądne podejście z obu stron – radzi dyrektor Hanna Smolarska.

A my apelujemy do Narodowego Funduszu Zdrowia. Może czas zrobić kontrolę w przychodni, bo bezradni pacjenci mają już dość tej sytuacji.

Posłuchaj materiału dziennikarza Radia Gdańsk:
 
 
 
Czekamy na Państwa propozycje tematów do audycji. Czym jeszcze powinniśmy się zająć? Nasz mail to: sosreporterzy@radiogdansk.pl.
 
Grzegorz Armatowski/pb
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj